Pielęgniarki zostaną tydzień przed kancelarią premiera
Pielęgniarki zgłosiły w komunikacie do warszawskiego urzędu miasta, że zamierzają protestować przed kancelarią premiera nawet do 27 czerwca - poinformował naczelnik stołecznego wydziału imprez masowych i zgromadzeń publicznych Mirosław Szymanek.
Mirosław Szymanek wyjaśnił, że zgodnie z konstytucją i ustawą z 1990 r., prawo do pokojowego zgromadzenia ma każdy i nie wymaga to żadnego zezwolenia. Organizatorzy muszą jednak powiadomić o planowanej demonstracji lub imprezie właściwy organ gminy np. wójta czy prezydenta miasta.
Zgromadzenie musi zostać zgłoszone nie wcześniej niż na 30 dni przed jego planowaną datą i nie później niż na trzy dni - dodał Szymanek. Podkreślił, że z tego powodu jest pewien problem ze zgłoszeniem pielęgniarek - zgodnie z przepisami bowiem powinno ono wpłynąć przynajmniej na trzy dni przed planowanymi manifestacjami.
Jak wyjaśnił, zgłoszenie zgromadzenia musi zawierać jego datę, planowaną trasę przemarszu lub miejsce odbywania się imprezy i jej ramy czasowe. Bywa, że rozmawiamy z organizatorami i zachęcamy ich do zmian trasy lub zmiany terminu z różnych powodów. Nie możemy im jednak niczego nakazać, jest to uzależnione od ich dobrej woli - podkreślił. Dodał też, że organizatorzy imprezy mogą zwrócić się z wnioskiem o pomoc w zabezpieczeniu imprezy.
Szymanek powiedział, że zgodnie z prawem legalnym zgromadzeniem jest to, które odbywa się w zgłoszonych ramach czasowych. Później dochodzi do naruszenia przepisów - dodał. Podkreślił, że takim naruszeniem jest również blokowanie ulic po terminie, w którym miało zakończyć się zgromadzenie.
Trzeba jednak podchodzić do tych kwestii rozsądnie, bywają różne sytuacje np. gdy do danego budynku wchodzi delegacja a protestujący czekają na wyniki rozmów. Policja w przypadku pielęgniarek czekała z interwencją długo - dodał naczelnik. Nie chciał jednak oceniać ani komentować przesunięcia przez kordon policjantów pielęgniarek blokujących ulicę przed kancelarią premiera.
We wtorek ulicami Warszawy przeszła demonstracja pracowników służby zdrowia. Po jej zakończeniu 50 pielęgniarek zostało pod kancelarią premiera czekając na swoją delegację, która weszła do budynku. Kobiety spędziły tam całą noc, na jezdni powstało "minimiasteczko" namiotowe.
Rano policja - jak wyjaśniał rzecznik komendanta stołecznego Mariusz Sokołowski - chcąc odblokować ulicę usunęła manifestujące kobiety na chodnik. Kordon policjantów przesuwał się krok po kroku by pielęgniarki same zeszły z drogi. Nie używano środków bezpośredniego przymusu, ani siły - zapewnił.
Manifestacja trwa nadal, przed kancelarię premiera przybywają kolejne osoby.