Pielęgniarki i położne: na zdrowie więcej pieniędzy
Ponad 1,5 tys. pielęgniarek idzie obecnie Traktem Królewskim do Kancelarii Premiera. Demonstrujące chcą przede wszystkim podwyższenia nakładów na ochronę zdrowia.
Przedstawicielki Zarządu Głównego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych spotkały się z wicemarszałkiem Sejmu Tomaszem Nałęczem (UP), któremu przekazały petycję.
Przekazałyśmy, że nie chcemy być zwalniane z pracy, chcemy, by były realizowane ustawy nas dotyczące, by nasi pacjenci czuli się bezpiecznie, by w Polsce nie zabrakło pielęgniarek - powiedziała szefowa związku Bożena Banachowicz po spotkaniu z Nałęczem.
Banachowicz tłumaczyła, że związek nie chce doprowadzać do protestu, ale widzi dużą frustrację pielęgniarek i położnych. Na demonstrację miały przyjechać funkcyjne naszego związku. Jest ich około pięciuset. Przyjechało ponad tysiąc pielęgniarek i położnych - mówiła Banachowicz.
W środę przed Sejmem zgromadziło się ok. tysiąca pielęgniarek i położnych z całego kraju. Domagają się podwyższenia nakładów na ochronę zdrowia, pełnego zrealizowania ustawy o negocjacyjnym kształtowaniu płac, która gwarantuje pracownikom publicznej ochrony zdrowia dwukrotną w ciągu dwóch lat podwyżkę płac.
Szefowa związku Bożena Banachowicz uważa, że obecna polityka w ochronie zdrowia prowadzi do tego, że coraz mniej jest pielęgniarek. Kilka lat temu było nas prawie 250 tysięcy, teraz jest 210 tysięcy. Za 5-6 lat w Polsce będzie o 140 tysięcy pielęgniarek za mało - mówiła.
Pielęgniarka ze Szpitala Klinicznego we Wrocławiu Teresa Kasarełło powiedziała, że kwestia podwyżek 203 zł brutto zeszła teraz na dalszy plan. Jest tragicznie, bo nie ma czym leczyć pacjentów. Jeśli znajdą się pieniądze na leczenie pacjentów, będą też pewnie pieniądze na podwyżki - powiedziała.
Związek jest rozczarowany postawą polityków, których część - według Banachowicz - nie chciała się spotkać z przedstawicielkami związku. (aka)