Piękne echo tamtych czasów
Generał Anders jest do dziś w Polsce postacią okrytą nimbem tajemniczości, często znaną tylko połowicznie – powiedział prezydent Ryszard Kaczorowski podczas uroczystej inauguracji Roku Generała Władysława Andersa. Jak dodał, obchody roku generała mają pomóc przywróceniu jego pamięci, zakazanej w PRL.
22.10.2007 | aktual.: 23.10.2007 13:22
Podstawowym celem inicjatorów Roku było więc uczczenie osoby gen. Andersa oraz zbudowanie pełnego i rzetelnego wizerunku żołnierza i dowódcy, patrioty, polityka i społecznika – symbolu emigracji niepodległościowej.
Trzeba przypomnieć, że u podstaw projektu ogłoszenia roku 2007 Rokiem Generała leżą działania prezydenta Kaczorowskiego i środowiska emigracji żołnierskiej. Za tę inicjatywę wdowa po generale, Irena Anders wyraża swoją wdzięczność.
Chcę tę wdzięczność za Rok gen. Andersa wyrazić właśnie na łamach "Dziennika Polskiego" – mówi Irena Anders w rozmowie po mszy w Katedrze Westminsterskiej. Ja sama do "Dziennika" przywiązałam się dzięki mężowi, dla którego ta gazeta była oczkiem w głowie. Władysław był przecież pierwszym przewodniczącym Polskiej Fundacji Kulturalnej, która "Dziennik" wydaje. Czytam gazetę od lat, na co dzień i nie wyobrażam sobie, by mogło jej nie być, bo jakże to – życie bez "Dziennika"?! Zawsze to powtarzam– mówi z uśmiechem pani Irena.
To przecież właśnie "Dziennik" pomógł mi stanąć w obronie męża, gdy kiedyś w telewizji mówiono o nim w taki nikczemny sposób. W taki sposób krzywdzi się pamięć człowieka– Irena Anders wraca do telewizyjnej dyskusji w programie "Rewizja nadzwyczajna" redaktora Baliszewskiego, w którym postać generała przedstawiono w tendencyjny sposób – jedna z osób zaproszonych do studia dawała wyraz swoim osobistym wyobrażeniom i w programie pojawiły się insynuacje sięgające prasy brukowej.
W odpowiedzi na oburzenie na emigracji wdowa po generale skierowała oficjalny list na ręce Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wracam uparcie do sprawy, właśnie w takiej chwili nie bez powodu– mówi pani Irena. Dzisiaj w najważnieszym momencie londyńskich obchodów Roku gen. Andersa wiem, że postąpiłam słusznie. Trzeba mi było po wojskowemu odeprzeć taki atak, by nie zawieść tych, którzy wierzyli w mego męża i dziś przyszli do Katedry Westminsterskiej. Za ten dowód wsparcia serdecznie wszystkim dziękuję.
Mąż zawsze mówił: Irenko, ty się nie wtrącaj, ty śpiewaj– ciągnie dalej pani Irena. Teraz, gdy Władysława nie ma, muszę się wtrącać, a na pewno zastąpić czy wystąpić w jego imieniu. Jeśli mogę i potrafię, robię to: mam wiele zaproszeń do Polski i w tym szczególnym roku nie mogę nikogo zawieść. Staram się godnie reprezentować nazwisko, jakie noszę...
Pani Irena już w rozmowie prywatnej przypomina fragmenty życia osobistego. To żołnierski język, nie druku. Opowiem kiedy indziej – zastrzega pogodnym żartem. Po chwili dodaje już poważnie: uroczystości po śmierci generała też odbyły się w Katedrze Westminsterskiej, wtedy było tu pięć tysięcy ludzi. Pogrzeb na cmentarzu pod Monte Cassino był prawdziwą manifestacją polskości. Dzisiejsza msza to piękne echo tamtych czasów. I wielkie wzruszenie.
Józef Czapski pisał: "W czasie, kiedy w Polsce nie było ani jednego uniwersytetu, ani jednej jawnej szkoły średniej, ani jednego wydawnictwa, kiedy panowała maksymalna segregacja narodowa z fizycznym wytępieniem całego narodu żydowskiego na naszej ziemi, próba generała Andersa stworzenia w ramach wojska na obczyźnie struktury społecznie żywej i mocnej, giętkiej zarazem, w tradycji liberalnej, społeczności wielonarodowej, winna pozostać w naszej pamięci jako testament na przyszłość".
Generał Anders – który stworzył skarb narodowy, finansową podstawę utrzymania legalnych władz państwowych na obczyźnie, kierując się troską o wychowanie młodzieży za granicami ojczyzny, był przewodniczącym Polskiej Macierzy Szkolnej i Polskiej Fundacji Kulturalnej, został po rozłamie politycznym we władzach RP członkiem tzw. rady trzech, pełniącej funkcje kolegialnego prezydenta – dopiero po przełomie ustrojowym w 1989 roku trafił do grona bohaterów narodowych. Rok 2007 miejsce w tym panteonie zaznaczył na zawsze.
Jarosław Koźmiński