PolskaPiekielny piątek na Dolnym Śląsku

Piekielny piątek na Dolnym Śląsku

Na Dolnym Śląsku żar lał się z nieba. Słupek rtęci w termometrze pędził do góry jak oszalały. Rekord gorąca padł w Wałbrzychu: 38 stopni w cieniu!

Piekielny piątek na Dolnym Śląsku

30.07.2005 | aktual.: 30.07.2005 13:37

We Wrocławiu padł wczoraj rekord upałów tego lata: o godzinie piętnastej termometry za oknami wskazywały ponad 35 stopni Celsjusza w cieniu.

Kominiarze zeszli z dachów, a kierowcy miejskich autobusów odpinali guziki swych koszul i siadali za kierownicą z nagimi torsami. – Pasażerowie nam chyba wybaczą – mówili niepewnie. Tylko zakonnice w grubych, czarnych habitach z pokorą znosiły skwar. Pogotowie miało wczoraj pełne ręce roboty. Do godziny piętnastej interweniowało aż sto razy! I to tylko w samym Wrocławiu. – Ludzie mdleją na ulicy albo wzywają nas do domu, bo mają problemy z sercem – informuje Jan Suszek, lekarz inspekcyjny miasta. Przez upał mniej nerwowi byli jednak wrocławscy kierowcy. – Wczoraj wystawialiśmy mniej mandatów niż zazwyczaj. Na ulicach było sennie – opowiada Dagmara Turek-Samól, rzeczniczka prasowa wrocławskich strażników miejskich.

Od czterdziestu lat noszę habit, więc się przyzwyczaiłam – mówi siostra Elżbietanka. Kierowcy nie mieli tyle samozaparcia co zakonnice. – Trochę głupio było mi przy pasażerach rozpinać koszulę i prowadzić z gołym torsem, ale inaczej po prostu się nie dało! – wyznaje Bogusław Horodyński, kierowca MPK. – Cieszę się, że nikt na mojej zmianie nie zemdlał.

Upał panujący na drogach był tak duży, że Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad wprowadziła ograniczenia w ruchu samochodów ciężarowych. Aż do odwołania ciężarówki nie mogą jeździć między godzinami 11 a 22. – Wystąpiliśmy o ten zakaz, bo wiemy że przy temperaturze 30 stopni asfalt pod ich naporem potrafi się psuć – mówi Joanna Bajor, zastępca dyrektora wrocławskiego oddziału GDDKiA.

Kierowcy tirów, których spotkaliśmy wczoraj na parkingu przy wjeździe do Wrocławia, nie kryli wściekłości. – Marnujemy cały dzień, stojąc bez sensu na tej „patelni” – żalił się pan Wojtek, który jedzie z Francji do Krakowa. – Potem będziemy musieli jechać w nocy. Oburzali się też kierowcy, którzy utknęli na parkingu w okolicach Legnicy. – Jadę z Niemiec do Piły. Siedem dni nie było mnie w domu, a tu zakaz – denerwuje się Robert Dzidek, kierowca tira wypełnionego belami drukarskiego papieru.

Niektórzy kierowcy i policjanci lekceważyli jednak zakaz. Tak było w Miliczu, gdzie ciężarówki przejeżdżały przed nosem policjantów z drogówki. Ci pierwsi nie uciekali po rowach. A i stróże prawa nie reagowali. Pogotowie miało wczoraj pełne ręce roboty. Do godziny piętnastej interweniowało aż sto razy, tylko w samym Wrocławiu. – Ludzie mdleją na ulicy albo wzywają nas do domu, bo mają problemy z sercem – mówi Jan Suszek, lekarz inspekcyjny. Na żar lejący się z nieba narzekali nie tylko medycy. – W takim upale strasznie się pracuje – mówi Wojciech Góral z wrocławskiej Spółdzielni Pracy Usług Kominiarskich Florian. – Temperatura na dachu sięga nawet 60-70 stopni. Jest tak gorąco, że metalowych części nie da się dotknąć – dodaje.

W 19 miejscach na Dolnym Śląsku PKP wprowadziło ograniczenia prędkości spowodowane upałem. – Na szczęście, są to nieznaczne ograniczenia – mówi Mirosław Siemieniec z PKP. – Na przykład ze 120 kilometrów na godzinę do 80. Zdarzają się tylko kilkuminutowe opóźnienia – dodaje.

Mimo ogromnych temperatur pracownicy urzędów, banków, poczty i policji nie mogli pozwolić sobie na luźniejszy strój. – Bluzki z rękawkami, żadnych pępków na wierzchu i dekoltów – mówi Jarosław Klonowski ze starostwa wałbrzyskiego. Jedynie wałbrzyski Bank PKO BP zlitował się nad swoimi pracownikami i zezwolił na koszule z krótkim rękawem.

Synoptycy pocieszają, że jutro będzie już chłodniej. – Dolnoślązacy muszą się jednak przygotować, że sobotnie popołudnie i noc mogą być ciężkie – mówi Tomasz Zubilewicz, znany prezenter pogody. – Burze mogą spowodować wiele szkód. Mieszkańcy Żarowa już w nocy z czwartku na piątek przeżyli chwile grozy. – To trwało kwadrans – opowiada Andrzej Pawłowski, jeden z mieszkańców. – Nagle zerwał się silny wiatr i zaczęło mocno padać. Nie mogłem wyjść z domu, bo gałęzie i wielkie konary drzew zatarasowały całe podwórko. Mój samochód jest całkowicie zniszczony. Nadaje się tylko do kasacji.

Kierowcy, którzy wyjechali na ulicę samochodami bez klimatyzacji, przeżywali we wnętrzach swych pojazdów prawdziwe katusze. Nasz reporter z Jeleniej Góry sam postanowił posiedzieć chwilę wewnątrz zaparkowanego na słońcu auta. Temperatura na elektronicznym termometrze szybko podskoczyła do 45 stopni Celsjusza, po czym urządzenie wyłączyło się, gdyż było dla niego już zbyt gorąco. Organizm reportera na pobyt w tak rozgrzanym samochodzie zareagował jak na wizytę w saunie. Po 10 minutach jego koszulka i spodnie były mokre.

Chłodniej jest nawet w Afryce

Sidy Mahomed Diallo, lekarz z Przemkowa, pochodzący z zachodniej Afryki mówi, że upały w jego rodzinnych stronach są łatwiejsze do zniesienia. – W Manilii jest gorąco, ale i wilgotność powietrza jest duża – opowiada. – Tutaj jest duszno i ciepły wiatr sprawia, że nawet w cieniu nie można odpocząć. Jestem zaskoczony, że w Polsce potrafi być tak gorąco!
Katarzyna Tokarska, Przemysław Ziółek

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)