Pięciu rannych w gonitwie z bykami
Szósta w tym roku gonitwa z
bykami w hiszpańskiej Pampelunie pechowo zakończyła się dla pięciu
uczestników. 26-letni Kolumbijczyk, raniony byczym rogiem w udo,
trafił do szpitala, pozostali czterej mężczyźni ucierpieli od
złamań i stłuczeń.
12.07.2008 | aktual.: 13.07.2008 07:56
W porannym biegu wąskimi uliczkami Pampeluny uczestniczyło ok. 8 tys. śmiałków i sześć ważących nawet 700 kg byków. Tuż przed rozpoczęciem biegu policja usunęła z ulic kilku obrońców praw zwierząt.
Trasa od zagrody byków prowadzi na arenę, gdzie każdego popołudnia zwierzęta giną w walce z ręki matadora.
Cieszące się wielką popularnością gonitwy, które trwają najwyżej cztery minuty, są na żywo pokazywane w telewizji.
W ciągu pierwszych dni tegorocznego festiwalu pomoc medyczną otrzymało ponad 470 osób. Kilku uczestników zostało dźgniętych rogami, nikt poważnie.
Od 1924 roku, kiedy zaczęto prowadzić takie statystyki, w Pampelunie byki zabiły 14 ludzi.
Doroczne gonitwy z bykami są w Pampelunie organizowane w ramach uroczystości ku czci świętego Fermina. Do 14 lipca codziennie, o 8.00 rano mężczyźni demonstrują swą odwagę, biegnąc przed sześcioma bykami na trasie liczącej 825 metrów.
Gonitwę z bykami w Pampelunie rozsławił w 1926 roku Ernest Hemingway w powieści "Słońce też wschodzi".