Pięcioro podejrzanych w nowym procesie "łowców skór"
Przed Sądem Okręgowym w Łodzi rozpoczął się
kolejny proces w głośnej aferze w łódzkim pogotowiu. Tym razem na
ławie oskarżonych zasiadło pięciu b. pracowników łódzkiego
pogotowia - troje lekarzy oskarżonych o korupcję -
przyjmowanie pieniędzy od zakładów pogrzebowych za informacje o
zgonach pacjentów, sanitariusz i b. dyspozytorka pogotowia.
Według prokuratury, czworo z oskarżonych w latach 1998-2002 roku w celu osiągnięcia korzyści majątkowej ujawniała przedstawicielom kilku zakładów pogrzebowych informacje o zgonach 70 pacjentów. W sumie przyjęli za to ponad 120 tys. zł. Piąty z oskarżonych - Syryjczyk, b. lekarz pogotowia - miał przyjąć 25 tys. zł. Zdaniem śledczych, ujawniając dane zmarłego pacjenta, naruszyli oni także przepisy ustawy o ochronie danych osobowych. Wszystkim grozi kara do 10 lat więzienia.
Prokuratura zarzuca również pracownikom pogotowia, iż mieli oni nakłaniać rodziny zmarłych osób do skorzystania z usług określonych zakładów pogrzebowych. Wiedzieli, że w przypadku zorganizowania pogrzebu, cena za usługę będzie zawyżona o kwotę, jaką oni otrzymali od firmy pogrzebowej. Oskarżeni uczynili sobie z tego procederu stałe źródło dochodu. Akta sprawy liczą 148 tomów, a do przesłuchania będzie ponad 380 świadków.
Zdaniem prokurator Małgorzaty Wójcik, dowody winy oskarżonych są mocne i niepodważalne. Współwłaściciele zakładu pogrzebowego zapisywali w komputerze dane od kogo była informacja o zgonie i ile trzeba było za nią zapłacić. Innym ważnym dowodem w sprawie są billingi telefoniczne.
Przed sądem zeznawały we wtorek dwie starsze kobiety, które straciły mężów, a potem ekipa karetki wskazała im, jaką firmę pogrzebową mają wybrać.
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Twierdzą, że nie mieli świadomości popełnienia przestępstwa.
Jest to drugi proces w ujawnionej przed pięcioma laty aferze "łowców skór" w łódzkim pogotowiu. W styczniu Sąd Okręgowy w Łodzi skazał nieprawomocnym wyrokiem dwóch b. sanitariuszy łódzkiego pogotowia oskarżonych o zabójstwa pięciu pacjentów na dożywocie i 25 lat więzienia. Dwóch b. lekarzy pogotowia oskarżonych o narażenie życia 14 pacjentów, którzy zmarli, zostało skazanych na 5 i 6 lat więzienia. Sąd na 10 lat zakazał im także wykonywania zawodu.
Cała czwórka była także oskarżona o przyjmowanie pieniędzy za informacje o zgonach pacjentów. Sąd wymierzył im za to kary od 2 do 3 lat więzienia, zmieniając kwalifikację z łapownictwa na złamanie tajemnicy zawodowej i oszustwo polegające na doprowadzaniu rodzin pacjentów do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
W styczniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może celowo zabijano pacjentów. Media podały, że istnieją poszlaki, iż niektórym chorym podawano lek zwiotczający mięśnie, co w określonych przypadkach powodowało ich śmierć.
Łódzka prokuratura apelacyjna nadal prowadzi śledztwo w sprawie afery w łódzkim pogotowiu i zapowiada kolejne akty oskarżenia. Główne wątki śledztwa dotyczą: pozbawiania życia pacjentów przez stosowanie niewłaściwej terapii medycznej lub niewłaściwych leków, korupcji oraz opóźniania wysyłania karetek do pacjentów. W sumie podejrzanych jest 41 osób. W pierwszym wątku podejrzanych jest czterech lekarzy, w wątku korupcyjnym - 10 właścicieli zakładów pogrzebowych, siedmiu lekarzy oraz 24 byłych pracowników pogotowia.