Piecha: transport rannych będzie przebiegał spokojnie, bez pośpiechu
Część pacjentów poszkodowanych będzie mogła opuścić jeszcze w tym tygodniu. Niestety, może być tak, że część, sześć, może siedem osób będzie musiało zostać troszeczkę dłużej po to, żeby ich przygotować do transportu. My mamy przygotowane specjalne samoloty sanitarne z możliwością nawet reanimacji, ale decyzje tu są potrzebne medyczne i niedobrze by było, żeby się ktoś spieszył - powiedział Bolesław Piecha, wiceminister zdrowia, przebywający w Grenoble.
23.07.2007 | aktual.: 23.07.2007 10:23
Sygnały Dnia: Panie ministrze, co na miejscu, tam, we Francji, pod Grenoble, teraz się dzieje? Jakie najważniejsze zadania?
Bolesław Piecha: - W tej chwili studiuję, przed sobą, co prawda francuskojęzyczny raport brygadiera policji dotyczący poszkodowanych, którzy są lokowani w dwóch szpitalach – w Szpitalu Północnym dwunastu i w Szpitalu Południowym dwunastu. Rozmawiałem wczoraj późno w nocy z profesorem anestezjologii i terapii intensywnych dotyczący stanu chorych, dzisiaj trzeba będzie dokonać określonej oceny stanu zdrowia. Muszę powiedzieć, że z tych dwunastu poszkodowanych w jednym szpitalu, Szpitalu Północnym, część jest jednak jeszcze głęboko nieprzytomnych. Z dwoma osobami mamy kłopoty z identyfikacją.
Kiedy pierwsze powroty rannych do kraju? Kiedy to może nastąpić?
- Dzisiaj o godzinie 9 spotykamy się w prefekturze, bo tutaj pan prezydent Sarkozy na prośbę prezydenta Lecha Kaczyńskiego zalecił wszelką możliwą pomoc. Tam jest taki sztab kryzysowy, w który wchodzą osoby z Ambasady Polskiej i Konsulatu oraz moja skromna osoba, postanowimy (...). Pierwsza sprawa to jest, oczywiście, identyfikacja tych dwóch osób, które leżą w szpitalu, a nie wiemy, kto to jest, a druga sprawa to jest ocena stanu zdrowia. Jest tak, że część pacjentów poszkodowanych będzie mogła opuścić jeszcze w tym tygodniu. Niestety, może być tak, że część, sześć, może siedem osób będzie musiało zostać troszeczkę dłużej po to, żeby ich przygotować do transportu. My mamy przygotowane specjalne samoloty sanitarne z możliwością nawet reanimacji, ale decyzje tu są potrzebne medyczne i niedobrze by było, żeby się ktoś spieszył. Przypomnę tylko, że we Francji mają jedną z najlepszych na świecie służb zdrowia, więc nie będziemy podważać w żaden sposób ich kompetencji i kwalifikacji.
Pan wspomniał o problemach z identyfikacją. Czy w związku z tym nie wszystkie rodziny tych, którzy byli na tej pielgrzymce znają los swoich bliskich?
- No, niestety, tak. Głównie chodzi o dwie, bo jeszcze wczoraj późnym wieczorem trzy, dwie osoby, które są w ciężkim stanie i mamy kłopoty z identyfikacją. Więc (...) wygląda na to, że przy tej doskonałej pomocy medycznej te szanse przeżycia z godziny na godzinę rosną. To będzie jeszcze dzisiaj chyba w godzinach rannych najtrudniejsze zadanie.
Panie ministrze, czy wiadomo już cokolwiek więcej o przyczynach tej tragedii?
- Z tego, co twierdzi francuska policja i pewnie już doszła do tego, że była to awaria hamulców. Tam droga to jest około 8 km, bardzo silny zjazd w kierunku Grenoble, takie nachylenie 12%, no to możemy sobie wyobrazić. Dokładnie na końcu tego odcinka, dokładnie to był ostatni zakręt, autobus po prostu wjechał w barierkę taką betonową, przełamał ją przed wiaduktem, spadł w taką przepaść. Ona nie jest zbyt głęboka, ma 30-40 metrów, niemniej biorąc pod uwagę ciężar autobusu, prosty, bez amortyzacji spadek przed wiaduktem spowodowało tę całą tragedię.
Jeszcze jedno pytanie: czy we Francji także szok po tej tragedii, tak jak w Polsce?
- We Francji także szok. Na miejscu są ludzie. Ogromna pomoc i naszych rodaków, i Francuzów, jeżeli chodzi o opiekę nad chorymi w szpitalach. To jest dla mnie ogromne zaskoczenie tak duże zainteresowanie i współczucie, i pomoc normalnych, zwykłych obywateli.