Piecha: naruszyliśmy potężne interesy
Przez długi czas podczas przygotowania listy leków refundowanych był spokój. Procedura toczyła się normalną drogą. Awantura zaczęła się, kiedy pokazał się projekt listy - mówi "Rzeczpospolitej" Bolesław Piecha, były wiceminister zdrowia.
27.11.2007 | aktual.: 28.11.2007 01:54
Rzeczpospolita: Czy w sprawie nowej listy też były naciski?
Bolesław Piecha: - Przez długi czas podczas przygotowania tej listy był spokój. Procedura toczyła się normalną drogą. Awantura zaczęła się, kiedy pokazał się projekt listy. Koncerny szybko policzyły, że na skutek wprowadzenia konkurencyjnych leków innych producentów lub leków nowocześniejszych stracą w niektórych segmentach rynku monopol, a to oczywiście oznacza mniejsze zyski. To zaś budzi oczywiście sprzeciw, zwłaszcza, że wiele firm jest notowanych na giełdzie lub przygotowywanych do sprzedaży.
Jakie firmy konkretnie naciskały?
- Nie mogę o tym mówić – bez narażenia się na procesy – i mam nadzieję, że kwestie te zostaną wyjaśnione. Mogę jedynie przypuszczać, że naruszaliśmy interesy niektórych firm – przede wszystkim działających w segmencie leków generycznych, gdyż dopuściliśmy na ten rynek konkurentów. I mogę się jedynie domyślać, że kwestia mojego spotkania z przedstawicielem Serviera została wyciągnięta po to, by nie dopuścić do wprowadzenia nowej listy. Choć podkreślę jeszcze raz – źle zrobiłem, nie przyznając się, nie przypominając sobie błyskawicznie tego spotkania. Ciśnienie w ostatnich dniach było tak duże, że dziesiątki czy nawet setki spotkań ostatnich miesięcy zlały się na tyle, że trudno pamiętać szczegóły.
Komu najbardziej zależało na zablokowaniu tej listy?
- Tym firmom, które nie zyskały na zmianach. Uważna lektura listy pozwoli odpowiedzieć na to pytanie. Łatwo bowiem dostrzec, w których segmentach leków pojawi się konkurencja. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że większości firm od dawna obecnych na rynku zależało na utrzymaniu status quo.