Piąta kolumna Łukaszenki
MSZ od lat tolerowało uległego wobec
lokalnych władz szefa Związku Polaków na Białorusi Tadeusza
Kruczkowskiego mimo sygnałów, że działał na szkodę organizacji,
którą kierował - pisze "Życie Warszawy".
14.06.2005 | aktual.: 14.06.2005 06:55
Dziennik dotarł do wewnętrznych dokumentów białoruskiego Komitetu ds. Religii i Narodowości. Wynika z nich, że w ubiegłym roku Kruczkowski i ówczesny prezes Rady Naczelnej ZPB Konstanty Tarasiewicz za plecami polskiej ambasady, a nawet pozostałych członków Zarządu związku, zabiegali w administracji prezydenta Białorusi o podporządkowanie miejscowym władzom Domów Polskich w tym kraju.
Na ich budowę lub zakup oraz remonty prawie 11 mln zł z polskiego budżetu przekazało finansowane przez Senat RP stowarzyszenie Wspólnota Polska.
Przyparty do muru Kruczkowski stwierdził, że jego intencje zostały źle odczytane, a chodziło mu wyłącznie o uzyskanie dodatkowych pieniędzy na działalność Domów. -_ Już od pewnego czasu patrzyliśmy na panów Kruczkowskiego i Tarasiewicza podejrzliwie. Ostatnie ich działania potwierdzają, że naprawdę chcieli podporządkować Domy Polskie sieci białoruskich domów kultury_- mówi prof. Andrzej Stelmachowski, prezes Wspólnoty Polskiej.
Zaniepokojenie narastało w miarę jak prezes ZPB mimo upływu kadencji, wbrew statutowi nie zamierzał zwoływać zjazdu i wysyłał petycje do białoruskich władz o arbitralne uznanie, że nadal może pełnić swoje obowiązki. Jednak nawet wtedy niektórzy polscy urzędnicy wspierali nieusuwalnego prezesa.
Przykładem jest obecny konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Krętowski, którego z Kruczkowskim łączyła powszechnie znana zażyłość. Wydawał bezpłatne wizy licznym protegowanym Kruczkowskiego, na ogół nie mającym nic wspólnego ze związkiem i odmawiał tego działaczom zgłaszanym przez opozycyjnych wobec prezesa członków władz ZPB. W tej sprawie Józef Porzecki, wiceprezes związku, skierował nawet do konsula oficjalny protest w grudniu ubiegłego roku.
Czujności konsula nie wzbudził nawet fakt, że - jak dowiedziało się "Życie Warszawy" od informatora z Grodna - na jedną z rozmów z konsulem Kruczkowski usiłował wejść z ukrytym magnetofonem, na czym został przyłapany przez pracowników ochrony konsulatu. - To był redakcyjny magnetofon. Nagrywałem wcześniej audycję dla äGłosu znad Niemnaö i zapomniałem go wyłączyć - tłumaczy teraz Kruczkowski.
Na marcowym VI Zjeździe ZPB Kruczkowski został odsunięty i na prezesa związku delegaci wybrali Anżelikę Borys. Nieoficjalnie "Życie Warszawy" dowiedziało się, że Krętowski nie tylko nie zaprzestał spotkań z Kruczkowskim, ale też całkowicie ignorował korespondencję ze strony Borys, w której zwracała się do niego o pomoc.
Kiedy KGB wzywało Polaków na nocne przesłuchania, minister z SLD Jacek Piechota paradował na zorganizowanym przez ambasadę Białorusi w Warszawie propagandowym show gospodarczym demonstrując "konstruktywną współpracę".
"Życie Warszawy" zadało w sprawie Białorusi wiele pytań rzecznikowi resortu spraw zagranicznych. Mimo ponagleń Aleksander Chećko zwlekał kilka dni, by w końcu odmówić odpowiedzi. Niestety, podobną strategię chowania głowy w piasek MSZ stosowało od lat na Białorusi - konkluduje dziennik. (PAP)