PolskaPersonel bytomskiego szpitala nie był winny pożaru

Personel bytomskiego szpitala nie był winny pożaru

Prokuratura Rejonowa w Bytomiu, badająca okoliczności tragicznego pożaru w miejscowym szpitalu zakaźnym, nie dopatrzyła się winy ze strony personelu placówki i umorzyła śledztwo w tej sprawie. Według ustaleń winnym pożaru okazał się nietrzeźwy pacjent - jedna z trzech śmiertelnych ofiar tragedii.

Pożar w jednej z sal bytomskiego szpitala wybuchł w Nowy Rok nad ranem. O umorzeniu trwającego ponad trzy miesiące śledztwa w tej sprawie poinformował rzecznik katowickiej prokuratury okręgowej, Tomasz Tadla.

Biegły z zakresu badań fizykochemicznych ustalił, że ogień miał swoje źródło na łóżku Ryszarda K., który zginął w pożarze. Przyczyną pożaru był niedopałek papierosa. Pacjent, który zaprószył ogień, był nietrzeźwy - dodał Tadla.

Krótko po tragedii pojawiły się spekulacje dotyczące możliwych uchybień ze strony personelu szpitala. Prokuratura badała czy pożar mógł być wynikiem braku nadzoru lub niewłaściwej opieki nad pacjentami. Prokuratorzy sprawdzali, czy pracownicy placówki świadomie tolerowali zakazane w szpitalu palenie papierosów w salach czy picie alkoholu.

Prokuratorskie postępowanie było prowadzone w sprawie nieumyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo zagrażające ludzkiemu życiu lub zdrowiu. Ostatecznie prokuratura nie stwierdziła nieprawidłowości w tym zakresie. Pacjent, który spowodował pożar, był wcześniej upominany za palenie w sali.

W pożarze, który wybuchł na oddziale przewlekle chorych szpitala zakaźnego, zginęli dwaj mężczyźni w wieku 72 i 56 lat. Według prokuratury to właśnie jeden z nich spowodował pożar. W sali obok zaczadziła się 84-letnia kobieta. Poszkodowanych zostało też ok. 20 innych osób, które w większości podtruły się gęstym dymem lub doznały szoku. Ze szpitala ewakuowano 39 osób, głównie pacjentów w podeszłym wieku.

Strażacy zaznaczają, że tragedia w Bytomiu była pierwszym w regionie pożarem w szpitalu, który pochłonął trzy ofiary śmiertelne. W przypadkach innych szpitalnych pożarów zwykle udawało się bardzo szybko zauważyć i ugasić ogień, a pacjentów na czas ewakuować.

Na oddziale przewlekle chorych, gdzie doszło do pożaru, nie było monitoringu przeciwpożarowego. Przepisy nakazują stosowanie takich systemów w placówkach liczących ponad 200 łóżek, ale bytomski szpital jest mniejszy.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)