PolskaPępkowe po wietnamsku

Pępkowe po wietnamsku


Następny proszę? - Dzień dobry. Mam problem. Moja dziewczyna nie może zajść w ciążę, a tylko wtedy będzie mogła uzyskać polskie obywatelstwo? Czy mógłby pan doktor jakieś zaświadczenie wystawić, że jest w tej ciąży... - Pięćdziesiąt złotych...

Good Morning Wietnam

Pojawili się na ulicach Słupska pod koniec lat 90. Skośne oczy, czarne włosy, ciemna cera. Na plecach dźwigali torby z tanimi ciuchami, trampkami, latarkami i zegarkami. Na słupskich targowiskach przy ul. Wolności i Wileńskiej prowadzili małe biznesy w towarzystwie Rosjan, których wkrótce zdominowali. Wietnamczycy, którzy opuszczają ojczyznę, rekrutują się ze wszystkich warstw społecznych. Ludzie handlujący na bazarach prezentują cały przekrój społeczny Wietnamu - od dobrze wykształconych osób, mających tytuły profesorskie, znanych działaczy społecznych, po osoby bez wykształcenia, wywodzące się ze wsi. I wbrew powszechnym opiniom, tworzą społeczność prawie wolną od przestępczości, mimo że żyjącą w warunkach sprzyjających patologii.

Potwierdzają to funkcjonariusze słupskiej policji. - Może raz przeprowadzaliśmy interwencję z udziałem Wietnamczyka - mówią policjanci z sekcji prewencji. - W Słupsku zachowują się bardzo spokojnie. Wręcz przepraszają, że żyją. Oczywiście, do patologii może dochodzić w dużych aglomeracjach, tak dzieje się na największym targowisku w Europie, czyli ?Jarmarku Europa? w Warszawie.

Wietnamczycy pracowitością szybko pozbijali niewielkie fortuny i utworzyli małe i duże firmy. Pracują m.in. w restauracjach, serwujących kuchnię orientalną. Jednak w Polsce większość z nich przebywa nielegalnie.

Good bye Wietnam

W drugiej połowie lat 90. Polska zaczęła prowadzić coraz bardziej restrykcyjną politykę wizową i azylową w stosunku do Wietnamczyków. Odmowie udzielania im wiz wjazdowych towarzyszyło pozbawianie żyjących tutaj prawa do dalszego pobytu. Tak jest do dziś. Jedynym sposobem, aby mogli w świetle prawa przebywać w Polsce, jest zawarcie związku małżeńskiego z Polką lub Polakiem. Nie jest to takie proste jak się okazuje. Do zawarcia takiego związku potrzebne są nadzwyczajne okoliczności. Najpopularniejszym sposobem okazała się ciąża.

Mama, tata i ja

I tu rozpoczyna się historia o tym, jak kilku lekarzy z regionu słupskiego stało się ?sprawcami? wielu ciąż. Pod koniec lat 90. w Słupsku i okolicach pojawiło się nagle wiele mieszanych par wietnamsko-polskich, które masowo brały śluby. Większość z nich nie doczekała się jednak potomka. - Do porodów nigdy nie dochodziło - twierdzą policjanci rozpracowujący proceder. - Zaświadczenia o ciążach były fikcyjne i wystawiane przez kilku lekarzy ginekologów z regionu słupskiego. Policjanci dowiedzieli się o procedzerze dopiero po 2000 r. Dlaczego? Funkcjonariusze twierdzą, że wcześniej nie docierały do nich informacje o tym, że lekarze mogą popełniać przestępstwa. Sprawą zainteresowali się dopiero po informacji uzyskanej od urzędników, którzy zwrócili uwagę na liczne małżeństwa mieszane oraz na zaświadczenia lekarskie wystawiane przez tych samych lekarzy. Stwierdzały ciąże. Jednak populacja młodych Wietnamczyko-Polaków nie rosła. - Takie dokumenty odnaleziono w urzędach stanu cywilnego w Słupsku, Miastku i Kępicach
- mówi Renata Kołomyjska ze słupskiej prokuratury. - Dzięki temu udało się dotrzeć do lekarzy, którzy je wystawiali.

Okazało się, że ?ojcem? przynajmniej kilku dzieci był Wiesław L., ginekolog i radny z Kępic. Jego zaświadczenia o nieistniejących ciążach pomogły Wietnamczykom w uzyskaniu ślubu cywilnego, a co za tym idzie i polskiego obywatelstwa. Papierek przyspieszał ślub, a do kieszeni lekarza trafiały pieniądze. Ile? Zdaniem prokuratury i policji, były to małe sumy. Za zaświadczenie o ciąży lekarz brał 50 zł. Razem z nim w procederze uczestniczyli ginekolodzy z północnej Polski.

Doktor od ciąż

W kwietniu tego roku do słupskiego sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko Wiesławowi L. Prokuratura wyłączyła lub umorzyła sprawę pozostałych lekarzy z powodu braku możliwości wyjaśnienia, czy inne zaświadczenia są także fikcyjne. Większość lekarzy była w podeszłym wieku. Kilku z nich zmarło. Wiesław L. nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Razem z nim na ławie oskarżonych zasiądzie Alicja K., która organizowała i poszukiwała chętnych do ?sprawy ciążowej?. Kobieta przyznała się przed prokuratorem do wszystkiego. Proces w tej sprawie jeszcze się nie rozpoczął. Słupski sąd musiał wyłączyć postępowanie Wiesława L. ze słupskiego okręgu, ponieważ w ubiegłym roku Kępice przeszły pod właściwość sądu w Miastku, który będzie rozpatrywał jego przypadek. Za poświadczanie nieprawdy grozi mu do 5 lat więzienia.

Od ślubu do rozwodu

W latach 1997-98 tylko w Słupsku zawarto 52 małżeństwa polsko-wietnamskie. Emigranci i emigrantki z Wietnamu pobierali się z Polakami, aby uzyskać prawo stałego pobytu w Polsce i obywatelstwo. Część tych małżeństw już zakończyła się rozwodami. W kilku przypadkach przyczyną rozwodu była niezgodność kulturowa, wynikająca między innymi? z innych przyzwyczajeń kulinarnych.

Dziennik Bałtycki
Marcin Kamiński

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)