"Pedofil" - krzyczeli inni więźniowie do Łyżwińskiego
W łódzkim sądzie jest już zażalenie na zastosowanie aresztu wobec posła Stanisława Łyżwińskiego. Złożył je adwokat posła Wiesław Żurawski. We wtorek - za zgodą prokuratury - widział się ze swoim klientem w areszcie. Jak przyznał, poseł jest zadowolony ze sposobu traktowania przez służbę więzienną. Podkreślił jednocześnie, że Łyżwiński został przez niektórych osadzonych przywitany w areszcie okrzykami "pedofil".
28.08.2007 | aktual.: 28.08.2007 16:32
Łyżwiński został aresztowany w niedzielę. Jest podejrzany m.in. o gwałt i wykorzystanie seksualne czterech kobiet. Nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Zdaniem Żurawskiego, postanowienie sądu dotknięte jest wieloma uchybieniami i zostało oparte na niepełnym materiale dowodowym, bowiem sąd m.in. nie rozważył w ogóle dowodów świadczących na korzyść podejrzanego. Według adwokata, sąd nie rozważył także możliwości zastosowania innych środków zapobiegawczych, niż areszt. W czwartek w areszcie poseł ma być po raz kolejny przesłuchiwany.
Rzecznik prokuratury Krzysztof Kopania przyznał, że adwokat przed aresztowaniem podejrzanego złożył pewne wnioski dowodowe, ale nie chciał ujawnić jakie.
Obrońca Łyżwińskiego, mówił już w niedzielę, że wnioskował o przeprowadzenie dowodu związanego ze stanem zdrowia podejrzanego, który miałby istotne znacznie dla oceny całego materiału dowodowego. Wiadomo, że dowód ma być poparty wynikami badań począwszy od 1981 roku. Według niektórych mediów, mają to być zaświadczenia lekarskie, które mają potwierdzać ograniczenie możliwości współżycia seksualnego przez posła.
Na razie nie wiadomo, kiedy łódzki sąd odwoławczy rozpozna zażalenie na areszt. Wraz z aktami sprawy zostanie ono w najbliższych dniach przekazane do Sądu Okręgowego w Łodzi. Jak poinformowała Grażyna Jeżewska z biura prasowego sądu, zażalenie może być rozpatrzone prawdopodobnie najwcześniej na posiedzeniach 5 lub 10 września.
Od poniedziałku Łyżwiński przebywa w Areszcie Śledczym przy ul. Smutnej w Łodzi. Jak poinformował rzecznik aresztu ppor. Krystian Sobczak, poseł nie przebywa na izbie chorych, lecz w normalnej, teoretycznie jednoosobowej celi. Jednak ze względu na przepełnienie aresztu przebywa w niej wraz z innym mężczyzną, podejrzanym o spowodowanie wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym.
Posłowi, jak wszystkim aresztowanym, przysługuje raz dziennie godzinny spacer. Raz w tygodniu może skorzystać z ciepłej kąpieli w łaźni, trzy razy w miesiącu będzie mógł zrobić zakupy w kantynie, a raz w miesiącu otrzymać paczkę żywnościową o wadze do 5 kilogramów. Adresowaną do niego korespondencję będzie otrzymywał po sprawdzeniu jej przez prokuraturę.
Sobczak zapewnił, że w areszcie jest zapewniona opieka medyczna. Każdy z aresztowanych ma możliwość zapisania się do więziennego lekarza, może być w każdej chwili doprowadzony do ambulatorium. Po godz. 16.00, jeśli stan zdrowia by tego wymagał, może być przewieziony na więzienny oddział szpitalny albo wzywane jest pogotowie - dodał.
Poseł może czytać codzienną prasę lokalną prenumerowaną przez areszt, ale będzie mógł na własny koszt zaprenumerować inne tytuły. Będzie mógł także wystąpić do władz aresztu o zgodę na posiadanie w celi telewizora, ale czy ją dostanie, zależeć będzie od jego zachowania w areszcie. Łódzki areszt śledczy przy ul. Smutnej "gościł" już w ostatnich latach wielu VIP-ów. Osadzeni w nim byli m.in. były minister w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy - Mieczysław Wachowski, b. "baron" SLD w Łódzkiem - Andrzej Pęczak, b. prezydent Piotrkowa Trybunalskiego - Waldemar Matusewicz, znany lobbysta - Marek D., były dyrektor łódzkiego Teatru Wielkiego - Marcin K. i b. dyrektor generalny PKP - Jan J.
W piątek łódzka prokuratura przedstawiła Łyżwińskiemu łącznie siedem zarzutów. Według śledczych, zgwałcił on kobietę i popełnił przestępstwo łapownictwa polegające na "przyjmowaniu bądź żądaniu w związku z pełnioną funkcją publiczną posła na Sejm korzyści osobistych o charakterze seksualnym". Poseł jest także podejrzany o wykorzystywanie bądź usiłowanie wykorzystania seksualnego "poprzez nadużycie stosunku zależności" czterech kobiet, w tym Anety Krawczyk.
Według prokuratury, Łyżwiński nakłaniał także tę ostatnią do przerwania ciąży oraz podżegał do porwania biznesmena Zbigniewa B. i przetrzymywania go jako zakładnika w celu zmuszenia go do zapłaty 500 tys. zł. Zarzuty dotyczą lat 1999-2003.
Do prokuratury Łyżwiński został przewieziony karetką ze szpitala w Gdańsku, gdzie przebywał od poniedziałku z podejrzeniem choroby wieńcowej. W trakcie przesłuchania poczuł się źle i został przewieziony do szpitala MSWiA w Łodzi. Tam został przesłuchany. W niedzielę sąd podjął decyzję o jego aresztowaniu. Poseł ze szpitala trafił na oddział szpitalny Zakładu Karnego przy ul. Kraszewskiego w Łodzi, a stamtąd w poniedziałek do aresztu śledczego.
Możliwość postawienia posłowi zarzutów i jego aresztowanie to efekt czwartkowej decyzji Sejmu, który uchylił Łyżwińskiemu immunitet oraz wyraził zgodę na jego zatrzymanie i aresztowanie.
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu ubiegłego roku, po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Krawczyk twierdziła też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera.
Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. Dotąd przesłuchano w nim ponad 150 osób. Łyżwiński jest czwartym b. działaczem Samoobrony, któremu w tej sprawie przedstawiono zarzuty. Jego były asystent, radny Jacek P. jest oskarżony m.in. o nakłanianie Krawczyk do przerwania ciąży oraz narażenie życia kobiety i wkrótce stanie przed sądem.