Pęczak zrzeka się immunitetu
Poseł SLD Andrzej Pęczak poinformował dziennikarzy w Łodzi, że zrzekł się immunitetu. Swoje
oświadczenie w tej sprawie wysłał w poniedziałek pocztą
marszałkowi Sejmu Józefowi Oleksemu.
Zrobiłem to pisemnie, ponieważ ostatnie dni spowodowały, że czułem się zagrożony. Tylko to spowodowało, że nie pojechałem do Sejmu. Oświadczenie wysłałem pocztą - powiedział Pęczak. Dodał, że wraz z oświadczeniem o zrzeczeniu się immunitetu wysłał swoje stanowisko w sprawie wniosku łódzkiej prokuratury o wyrażenie zgody przez Sejm na jego aresztowanie. W stanowisku tym twierdzi, że "wniosek o umożliwienie jego aresztowania został wysłany przez organ do tego nieuprawniony, bo prokuratura nie ma prawa nikogo aresztować - jedynym organem do tego upoważnionym jest sąd".
Pod koniec października prokurator apelacyjny w Łodzi wystąpił o uchylenie immunitetu Pęczakowi i o zgodę Sejmu na jego aresztowanie (jeśli Sejm przychyli się do wniosku prokuratury, ta zwraca się z wnioskiem o aresztowanie do sądu, który podejmuje decyzję o aresztowaniu). Prokuratura chce postawić posłowi zarzut przyjęcia korzyści majątkowej i osobistej od 43-letniego znanego lobbysty i biznesmena Marka D.
Według prokuratury Pęczak miał przyjąć korzyść osobistą i majątkową w łącznej kwocie ponad 295 tys. zł. Łapówką miało być prawo użytkowania w tym okresie luksusowego samochodu marki Mercedes oraz telefonu komórkowego.
Ostatnio nazwisko posła pojawiło się również w związku z upublicznionymi przez media informacji dotyczącymi stenogramów, które otrzymała sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen. Wynika z nich, że Marek D. negocjował z b. ministrem skarbu Zbigniewem Kaniewskim sprzedaż Rosjanom kluczowych zakładów energetycznych. "Dojście" do Kaniewskiego miał ułatwić lobbyście Pęczak.
W poniedziałek w rozmowie z dziennikarzami w Łodzi poseł przyznał, że przyjął samochód w użytkowanie. O informacjach ze stenogramów nie chciał mówić, bo, jak powiedział, nie "będzie rozmawiał z prokuraturą przez media". Dodał, że jest zszokowany uzasadnieniem wniosku prokuratury do Sejmu o wyrażenie zgody na jego aresztowanie. Według niego z wniosku wynika, że "nie będę aresztowany, jeśli zeznam to, co prokuratura mi powie". Ja takiego warunku nie przyjmę. Nie powiem nic oprócz prawdy - zaznaczył. Słów posła nie chciała komentować łódzka prokuratura apelacyjna.
Pęczak odniósł się również do poniedziałkowej publikacji "Gazety Wyborczej", która sugeruje, iż poseł mógłby zostać świadkiem koronnym. Nie widzę powodów, aby była taka propozycja - skomentował te informacje. Z kolei rzeczniczka Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi Małgorzata Glapska-Dudkiewicz powiedziała, że tego typu publikacje, które są zwykłymi dywagacjami, narażają ewentualnych świadków koronnych i ich rodziny na niebezpieczeństwo.
Poseł powiedział dziennikarzom, że przeprasza swoich partyjnych kolegów za to, że "tyle gadał", że bez upoważnienia powoływał się na kogokolwiek, także na premiera. Przyznał, że czuje się już byłym politykiem, bo po tym, co się stało, nikt nie ma wątpliwości, że będzie szukał sobie nowej pracy.