Pawlak na część kampanii wyborczej weźmie urlop
Wicepremier i kandydat PSL na prezydenta Waldemar Pawlak zapowiedział, że na część kampanii wyborczej weźmie urlop. Poinformował, że pracami jego sztabu wyborczego będą kierować: wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska i szef klubu ludowców Stanisław Żelichowski.
29.04.2010 | aktual.: 22.05.2010 01:12
Pawlak, pytany w radiowej "Trójce", czy na czas prezydenckiej kampanii wyborczej weźmie urlop, odparł: - Na te działania, które są związane z kampanią, tak. Nawet dzisiaj formalnie jestem na urlopie.
Podkreślił, że nie będzie przebywał na urlopie ciągłym aż do zakończenia kampanii, bo zamierza uczestniczyć np. w posiedzeniach Rady Ministrów. Z tego względu - jak wyjaśnił - na razie wziął urlop w czwartek i w piątek, ale w związku z przygotowaniami do posiedzenia rządu będzie w pracy w poniedziałek i wtorek w przyszłym tygodniu.
Zaznaczył, że być może w drugiej części kampanii wyborczej weźmie nieprzerwany urlop.
Pawlak poinformował, że w jego sztabie wyborczym stroną organizacyjną będzie zajmowała się wicemarszałek sejmu Ewa Kierzkowska, a budowaniem komitetu honorowego Stanisław Żelichowski. Dodał, że rozmawiał już z Żelichowskim o nawiązaniu współpracy z ludźmi z różnych środowisk, by pokazać, że można się porozumiewać ponad podziałami.
Szef PSL poinformował również, że chce się spotkać z kandydatami na prezydenta reprezentującymi partie obecne w parlamencie: Bronisławem Komorowskim (PO), Jarosławem Kaczyńskim (PiS) i Grzegorzem Napieralskim (SLD), by przedstawić im szczegóły umowy gazowej z Rosją. - Trzeba to robić z pełną otwartością i bez żadnych wątpliwości, bo rozwiązanie ma charakter strategiczny - mówił.
W poniedziałek Pawlak zapowiedział, że rządowa umowa gazowa między Polską a Rosją powinna być podpisana w przyszłym tygodniu.
Chodzi o porozumienie rządów Polski i Rosji w sprawie zwiększenia dostaw gazu do Polski do 10,3 mld m sześciennych rocznie i wydłużenia ich do 2037 roku. Porozumienie, choć wynegocjowane, nie zostało jeszcze podpisane. Niektóre jego zapisy budzą zarzuty opozycji, m.in. przedłużenie okresu jej trwania i ilość zakontraktowanego gazu. Do umowy gazowej wątpliwości zgłaszała też kancelaria prezydenta Lecha Kaczyńskiego.