Absurdalne oświadczenie deportowanego patostreamera. Grozi sądem
Wydalony z Polski ukraiński patostreamer, który terroryzował pracowników galerii handlowych, grozi sądem. Tym razem Władysław Olijniczenko chce walczyć o swoje dobre imię. "Będę ubiegał się o przywrócenie sprawiedliwości i mojego dobrego imienia we wszystkich sądach, również międzynarodowych" - napisał "Crawly".
02.12.2024 | aktual.: 02.12.2024 08:48
"Crawly" opublikował oświadczenie w dwóch językach: rosyjskim i polskim. Można je znaleźć na kanale Telegram.
"Crawly" deportowany z Polski
Wydalony z Polski patostreamer, który terroryzował pracowników galerii handlowych w Warszawie, ma zakaz wjazdu do Strefy Schengen przez okres 10 lat.
"Crawly został zatrzymany w piątek 29 listopada i tego samego dnia o 21:15 na przejściu granicznym w Dorohusku przekazany na Ukrainę. Wpis do SIS (zakaz wjazdu do Schengen) obowiązuje od 18 listopada" - poinformował rzecznik prasowy Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Jacek Dobrzyński.
"Wszelkie oskarżenia ze strony polskich władz, że rzekomo realizuję 'misję destabilizacji sytuacji w kraju', a także oskarżenia, że niby jestem 'rosyjskim szpiegiem', zostaną zaapelowane przeze mnie i moich prawników w sądzie, gdyż są one oszczerstwem, pomówieniem i nie mają żadnych podstaw" - czytamy w oświadczeniu patostreamera (pisownia oryginalna).
"To samo dotyczy wszystkich polskich mediów, które rozpowszechniają oszczercze, niezweryfikowane i fałszywe informacje o mojej osobie. Będę ubiegał się o przywrócenie sprawiedliwości i mojego dobrego imienia we wszystkich sądach, również międzynarodowych. Podjęliśmy już odpowiednie kroki w tym kierunku: sporządziliśmy i złożyliśmy wnioski do właściwych organów" - dodaje Crawly.
Według wydalonego z Polski Ukraińca "jeszcze nigdy od czasów PRL wolność słowa i możliwość wyrażania siebie, w tym w Internecie, nie były tak zagrożone, jak obecnie. Osobista interwencja urzędników państwowych, takich jak Minister Spraw Wewnętrznych, sugeruje, że państwo chce kontrolować internet i tłumi wolność słowa, uznając za osobę niepożądaną każdego, kto im się nie podoba" - twierdzi Olijniczenko.
Tuż po deportacji "Crawly" zamieścił w sieci nagranie - rzekomo z czeskiej Pragi. Mężczyzna mówił o tym, jak bardzo źle mu się teraz żyje. Po 48 godzinach patostreamer sam przyznał, że wideo zostało nagrane wcześniej.
"Wideo jest stare. Nie martwcie się. Będziemy walczyć, ale wyłącznie legalnie w ramach zgodnych z prawem metod" - napisał patostreamer.
Demolował samochody i krzyczał
"Crawly" to kontrowersyjny tiktoker, który zasłynął różnego rodzaju publikowanych w mediach społecznościowych nagraniami.
Mężczyzna w przebraniu charakterystycznego zielonego gnoma, często w towarzystwie innych osób wbiegał nagle do sklepów i punktów usługowych w warszawskich galeriach handlowych. Na nagraniach widać, jak wchodził na ladę, prowokował swoim zachowaniem pracowników ochrony i utrudniał pracę sprzedawcom.
Obraził Polaków
Na początku listopada sieć zalały nagrania z nim w roli głównej, na których można zobaczyć, jak w Warszawie demoluje zaparkowane na parkingu samochody, rozpyla zawartość gaśnicy w stronę jednego ze zgromadzonych czy krzyczy w metrze. Na jednym z opublikowanych wideo widać także radiowóz policyjny, w którym rzekomo ma znajdować się patoinfluencer.
Podczas jednego ze streamów miał powiedzieć, że Polacy są "j…anymi rogaczami", a on sam wolałby mieszkać w Moskwie.
Tymi słowami zainteresował się Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który złożył zawiadomienie do prokuratury.