Pasażerka bez "prawka" wsiadła za kierownicę PKS‑u
Dramatyczna scena niczym z filmu "Speed - niebezpieczna prędkość" rozegrała się w czwartek na trasie krajowej nr 14, w Orpelowie między Łaskiem i Pabianicami. Pasażerka autobusu, która nigdy nie prowadziła samochodu i nie ma prawa jazdy, uratowała pojazd przed poważnym wypadkiem.
10.01.2009 | aktual.: 10.01.2009 10:33
Autobus zduńskowolskiego PKS jechał do Pabianic. 45-letnia pabianiczanka, która wsiadła na przystanku w Łasku, była jego jedyną pasażerką. Gdy zorientowała się, że kierowca nagle zasłabł i nieprzytomny osunął się na schodki, złapała kierownicę, skręciła w prawo i zjechała na pobocze. Udało jej się zatrzymać autobus w rowie.
Kierowca prawdopodobnie doznał ataku serca. Z autobusu wyciągnął go pracownik pobliskiej stacji paliw. Nieprzytomnemu udzielono pomocy.
- Tuż za autobusem jechała karetka pogotowia z Aleksandrowa Łódzkiego. Zatrzymała się i od razu zaczęto reanimować kierowcę. Trwało to dobre pół godziny. Przez ten czas wstrząśnięta i zszokowana kobieta siedziała u nas na ławeczce. Później kierowcę odwieziono do Łasku do szpitala. Bardzo szybko, niemal w kilka minut przyjechała też policja z Pabianic - opowiada świadek zdarzenia ze stacji paliw w Orpelowie.
Na miejsce pojechało też dwóch kierowców i pomoc techniczna z PKS w Zduńskiej Woli. Wyciąganie autobusu z rowu trwało kilka godzin. Joanna Szczęsna, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach, mówi, że kobieta wykazała się wielką odwagą i opanowaniem. - Niestety, kierowca autobusu zmarł w szpitalu w Łasku - dodaje Joanna Szczęsna.