"Paryż stolicą Palestyny"
Paryż stał się stolicą Palestyny - pisze "Le Figaro" w komentarzu po odejściu palestyńskiego
przywódcy Jasera Arafata. Jego śmierć potwierdzili nad ranem lekarze z kliniki wojskowej w podparyskim Clamart, gdzie Arafat walczył o
życie od 29 października.
Przyjmując go wówczas, Francja wzięła na siebie ryzyko, że będzie zbyt blisko jego agonii - pisze konserwatywny dziennik - ale gest nie mógł być bardziej szlachetny wobec sprawy palestyńskiej: oto człowiek, który uosabia cierpienia całego narodu, jest leczony jak szef państwa w jednym z najlepszych szpitali Republiki. Dla całego arabskiego świata Paryż był przez co najmniej dwanaście dni stolicą Palestyny - pisze "Le Figaro".
Według dziennika decyzja o przyjęciu Arafata na leczenie, podjęta osobiście przez prezydenta Jacquesa Chiraca, była ze wszech miar słuszna i pozwoliła Francji na potwierdzenie swoich wpływów na Bliskim Wschodzie. Bez nas Arafat, ten symbol arabskiego oporu, sczezłby w pożałowania godnych okolicznościach, zamknięty w ruinach Mukaty - dodaje gazeta.
Mukata to kwatera główna Arafata w Ramalli na Zachodnim Brzegu Jordanu, gdzie od grudnia 2001 był internowany przez wojsko izraelskie i gdzie ma być teraz pochowany.
"Le Figaro" przyznaje, że następujące po sobie sprzeczne komunikaty o stanie zdrowia Arafata miały czasem wymiar "tragikomiczny", ale przynajmniej przygotowały świat i Palestyńczyków na odejście przywódcy i jego pogrzeb w Ramalli, a palestyńskich liderów - na objęcie po nim schedy.
Teraz należy zrobić wszystko, aby zarówno pogrzeb, jak i przejęcie władzy w Autonomii Palestyńskiej przebiegły "z godnością" - zaznacza gazeta.