Partyzanci zaatakowali w Kolumbii
Największe kolumbijskie lewicowe
ugrupowanie partyzanckie FARC zaatakowało w sobotę komisariat
policji na północnym zachodzie Kolumbii, zabijając siedmiu
policjantów, raniąc co najmniej ośmiu i uprowadzając trzydziestu
trzech w charakterze zakładników.
18.12.2005 | aktual.: 18.12.2005 09:23
Zaatakowany komisariat znajdował się w mieście San Marino w okręgu Bogado w departamencie Choco, o 630 km na północny zachód od stolicy kraju Bogoty. W trakcie wymiany strzałów rannych zostało też 4 cywilów.
W wyniku ataku uprowadzona została kolejna grupa zakładników. Wg organizacji pozarządowych nadzorujących prawa człowieka, w tej chwili porwanych, uprowadzonych w charakterze zakładników i uwięzionych bez sądu jest w Kolumbii 5426 osób.
Najwięcej, bo 1140 zakładników przetrzymują marksistowskie Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC). Liczące 17 tysięcy bojowników ugrupowanmie uprowadziło też wiele znanych osobistości cywilnych i wojskowych, m.in. byłą kandydatkę na prezydenta Ingrid Betancourt. FARC proponują władzom wymianę ok. 60 najwybitniejszych zakładników za 500 ich partyzantów przetrzymywanych w rządowych więzieniach.
Atak FARC na zatopiony w dżungli komisariat, strzegący prowadzących ku morzu narkotykowych linii przerzutowych, odbył się w chwili, gdy w stolicy Kuby Hawanie rozpoczęły się przy międzynarodowej mediacji rokowania pokojowe między przedstawicielami rządu kolumbijskiego, a dowodztwem drugiego pod względem wielkości lewicowego ugrupowania partyzanckiego, liczącej 5 tys. bojowników Armii Wyzwolenia Narodowego (ELN).