Parlament Europejski sprawdza wydatki eurodepeutowanych
Wewnętrzny audyt ujawnił patologie w systemie opłacania pracowników biur eurodeputowanych. Rzecznik Parlamentu Europejskiego stanowczo odrzucił jednak oskarżenia o to, że europosłowie dopuszczają się defraudacji.
21.02.2008 | aktual.: 21.02.2008 15:18
Brytyjska prasa ujawniła istnienie raportu z audytu przeprowadzonego w PE, który - jak pisze "The Daily Telegraph" - wykazał "przestępcze i prowadzone na szeroką skale nadużycia" w wydatkach na biura poselskie, które rocznie unijny budżet kosztują ponad 100 mln euro.
Nadużycia mają dotyczyć zwłaszcza płac i ubezpieczeń zatrudnianych asystentów, na co każdy z 785 eurodeputowanych ma rocznie około 150 tys. euro.
Wszystkie wydatki muszą być potwierdzone rachunkami, ale brytyjska prasa sugeruje, że niektórzy europosłowie "odbierają" asystentom rzekomo przyznane im pieniądze. Pisze o przypadku pewnego posła, który swojemu asystentowi miał wypłacić premię z okazji Bożego Narodzenia w wysokości 19 miesięcznych pensji. To, czy asystent dostał taką kwotę, budzi wątpliwości.
W trakcie audytu zbadano próbkę 167 wypłat i towarzyszących im dokumentów z lat 2004 i 2005. Audytorzy nie sprawdzali transakcji poszczególnych eurodeputowanych i raport nie wykazał żadnego przypadku defraudacji - oświadczył w komunikacie prasowym rzecznik PE Jaume Duch.
Przyznał jednak, że raport potwierdza, iż istnieją obawy, że system zatrudniania asystentów jest zbyt skomplikowany.
"Istnieją trzy różne systemy zawierania kontraktów z asystentami oraz 27 różnych narodowych systemów opodatkowania i ubezpieczenia zdrowotnego. W dodatku część asystentów pracuje w Brukseli, a cześć w krajach członkowskich posłów" - czytamy w komunikacie Ducha.
Nie są tajemnicą ogromne dysproporcje w zarobkach asystentów posłów, od kilkuset euro do kilku tysięcy miesięcznie, w zależności, dla kogo się pracuje. Wśród asystentów złą opinię mają posłowie z nowych, uboższych państw UE.
Duch zapowiedział, że sekretarz generalny PE w najbliższym czasie przedstawi propozycje stworzenia jednolitego europejskiego systemu zatrudniania pracowników biur poselskich, pozostawiając eurodeputowanym prawo do wyboru asystentów. Ten nowy system miałby być wdrażany po wyborach do PE w 2009 roku. Raport jest poufny i mają do niego dostęp tylko eurodeputowani z Komisji Kontroli Budżetowej PE.
Polska eurodeputowana Genowefa Grabowska (SdPl), była kwestor PE, zastrzegając, że nie widziała raportu, wskazała, że trudno jej sobie wyobrazić, iż ma miejsce "defraudacja".
Wszystkie wydatki posłów muszą być potwierdzone dokumentami i rachunkami, które są rejestrowane przez administrację i sprawdzane - powiedziała. Jak dodała, co roku są też przeprowadzane kontrole przez OLAF, czyli unijne biuro do walki z nadużyciami. Inna kwestia - przyznała - że obecne reguły pozwalają posłom na dużą swobodę.
Grabowska zwróciła uwagę, że o defraudacjach nie pierwszy raz zresztą pisze tradycyjnie dość eurosceptyczna prasa brytyjska. W dodatku jesteśmy w okresie debaty na temat ratyfikacji nowego unijnego traktatu w Wielkiej Brytanii - zauważyła.
Inga Czerny