Parady Równości nie powinno się zakazywać
Parada Równości, której sprzeciwia się
prezydent stolicy Lech Kaczyński, nie ma charakteru
ekshibicjonistycznego, więc nie powinno się jej zakazywać -
podkreślali uczestnicy debaty zorganizowanej przez "Gazetę
Wyborczą" pt. "Zakaz Parady Równości - zamach na swobody
obywatelskie, czy troska prezydenta Lecha Kaczyńskiego o dobre
obyczaje".
Poglądy prezydenta Warszawy nie uzasadniają jego decyzji- uważa publicystka, członek Komitetu Helsińskiego w Polsce Halina Bortnowska-Dąbrowska.
Nie ma jeszcze decyzji Urzędu Miasta, czy zgromadzenie zostanie zarejestrowane; trwa sprawdzanie, czy zgłoszenie jest zgodne z prawem. Prezydent Warszawy Lech Kaczyński powiedział w ub. tygodniu, że nie zgodzi się na zorganizowanie Parady Równości 11 czerwca, ponieważ tego dnia w stolicy odbędzie się odsłonięcie pomnika generała Stefana "Grota" Roweckiego. Akurat w tym samym dniu parada gejów to są żarty - powiedział. We wtorek podkreślił, że ci, którzy będą manifestować, nie uzyskawszy zezwolenia, "poniosą konsekwencje".
Z tego, co wiem, Parada Równości nie ma charakteru ekshibicjonistycznego. Nikt tam nie będzie paradował nago, uprawiał seksu na półciężarówce czy robił tego rodzaju rzeczy. Organizatorzy dają odpowiednie gwarancje. A trasa jest tak wybrana, że jeśli ktoś chce chronić swoje dzieci, to naprawdę może przez ten czas udać się z nimi na spacer w innym kierunku - przekonywała Bortnowska.
Dodała, że nie widzi żadnego zagrożenia w takim użytkowaniu przestrzeni publicznej, do której wszyscy mamy prawo. Ta obrona wydaje mi się być pewnego rodzaju uzurpacją praw do kontroli z punktu widzenia moralności - podkreśliła.
Odniosła się w ten sposób do wypowiedzi pełnomocniczki prezydenta stolicy ds. kobiet i rodziny Joanny Kluzik- Rostkowskiej, która przekonywała, że "żartem" jest twierdzenie, że prezydent ogranicza demokrację. Prezydent Kaczyński problem widzi w demonstrowaniu seksualności i nieważne, czy chodzi o homoseksualizm czy heteroseksualizm - powiedziała.
O ile 15 lat temu byłam przekonana, że takie bardzo jednoznaczne demonstrowanie, że wszyscy są równi, ma sens, to w tej chwili uważam, że tego typu demonstracje są podkreśleniem odmienności, a nie spójności. Są powtórnym podziałem świata na świat homo- i heteroseksualny - przekonywała Kluzik-Rostkowska. Parada Równości to - jej zdaniem - "przygotowanie gruntu pod zalegalizowanie małżeństw homoseksualnych, a w końcu zgody na adopocję dzieci przez takie pary".
Nie zgadza się z tym Bortnowska, która przyznała, że mimo iż jest katoliczką i nie zamierzała uczestniczyć w przemarszu - być może wybierze się na Paradę. Nie w obronie homoseksualizmu i nie, broń Boże, po to, żeby go propagować. Ale dlatego, że cel zasadniczy, jakim jest równość obywateli wobec prawa, a także szansa jawności orientacji seksualnej, jawności, nie ekshibicjonizmu, jest moralnie bardzo potrzebna dla zdrowia społeczeństwa - podkreśliła.
Na pytanie, czy - jak twierdzą m.in. organizatorzy Parady - Kaczyński łamie konstytucję, która gwarantuje wolność słowa i zgromadzeń, Bortnowska odparła, iż ta sprawa "po wyczerpaniu wszystkich możliwości zdroworozsądkowych" powinna znaleźć się w Trybunale Konstytucyjnym.
Bortnowska przyznała też, że nie rozumie argumentu władz stolicy o tym, że parada nie powinna się odbyć, ponieważ w ubiegłym roku doszło podczas parady w Krakowie do konfrontacji z Młodzieżą Wszechpolską. W Krakowie Młodzież Wszechpolska pobiła, to wobec tego w Warszawie nie pozwalamy, żeby nie pobiła - powiedziała.
Senator, profesor filozofii Maria Szyszkowska powiedziała, że "nie jest rzeczą prezydenta państwa ani jakiegokolwiek miasta czy miasteczka narzucać swoich poglądów innym. Żaden prezydent, żaden polityk nie powinien być obrońcą żadnej określonej, choćby najbardziej budzącej szacunek moralności".
Jej zdaniem, wizja Lecha Kaczyńskiego w roli prezydenta państwa budzi ogromny niepokój, bo "nie można mieć wątpliwości, że cały szereg wolności demokratycznych będzie wtedy ograniczanych". O ustroju demokratycznym można mówić wtedy, gdy społeczeństwo jest wieloświatopoglądowe. Natomiast tu prezydent stolicy stara się ową wieloświatopoglądowość ograniczyć - powiedziała Szyszkowska.
Tomasz Bączkowski, prezes Fundacji Równości - organizatora Parady - zapewnił, że jej uczestnicy chcą uniknąć jakiejkolwiek konfrontacji. Podkreślił, że trasę przemarszu wybrano tak, żeby nie urazić niczyich uczuć. Nie będziemy przechodzić obok kościołów, pomników, a regulamin parady zabrania skandowania obraźliwych haseł; mamy też własne służby porządkowe - zapewnił.
Przedstawiciele środowisk lesbijskich i gejowskich poinformowali we wtorek, że nawet jeśli władze stolicy nie wydadzą zgody, Parada Równości i tak przejdzie 11 czerwca ulicami Warszawy.
W ub. roku Kaczyński zabronił organizacji parady, uzasadniając to m.in. tym, że byłaby ona promowaniem zboczeń i obrazą uczuć religijnych. Zamiast parady odbył się wiec przed warszawskim ratuszem.