Paradowska: proces Gilowskiej to cios w nową ustawę lustracyjną
Pierwszy dzień procesu lustracyjnego byłej
wicepremier i minister finansów Zyty Gilowskiej to cios w nową
ustawę lustracyjną i całe nowe podejście do lustracji - oceniła publicystka tygodnika "Polityka" Janina Paradowska.
To potwierdza wszystko, przed czym przestrzegali przeciwnicy nazbyt pochopnej lustracji: że nie wszystkie dokumenty są prawdziwe, że są ludzie, którzy nie wiedzieli (o zakwalifikowaniu jako tajni współpracownicy) i że tylko przed sądem lustracyjnym, w normalnej procedurze sądowej - gdzie to człowiekowi trzeba udowodnić współpracę, a nie gdzie bezbronny człowiek musi udowadniać niewinność - można się obronić - powiedziała Paradowska, komentując lustrację Gilowskiej.
W ocenie publicystki Zyta Gilowska ma ogromne szczęście, że jest Rzecznik Interesu Publicznego i Sąd Lustracyjny. Jak podkreśliła, gdyby obowiązywała nowa ustawa, "zmajstrowana przez Platformę Obywatelską i PiS", to Gilowska "nie wytłumaczyłaby się z niczego" i do końca życia pozostała tajnym współpracownikiem, czy osobowym źródłem informacji.
21 lipca Sejm uchwalił ustawę zakładającą m.in. likwidację Sądu Lustracyjnego i urzędu Rzecznika Interesu Publicznego, likwidację oświadczeń lustracyjnych, oddanie lustracji do IPN, rozszerzenie jej na nowe kategorie osób, likwidację statusu pokrzywdzonego i szerszy dostęp do teczek IPN.