Parada w Nowym Jorku rozpoczyna szaleństwo świątecznych zakupów
Słynna nowojorska parada w Święto Dziękczynienia (Macy's Thanksviging Day Parade) tradycyjnie rozpoczęła w Ameryce doroczne szaleństwo przedświątecznych zakupów.
24.11.2005 | aktual.: 24.11.2005 20:11
Z udziałem setek tysięcy widzów, świątecznych orkiestr, znanych artystów i osobistości parada przeszła ulicami Manhattanu. Jej centralnym punktem był jak zawsze plac przed reklamującym się jako "największy dom towarowy na świecie" sklepem Macy's.
Tradycja parady sięga 1924 roku. Organizatorzy szacują, że oglądało ją około 2,5 miliona widzów i ponad 40 milionów przed telewizorami. Udział w niej wzięli m.in. zespół Beach Boys, zwyciężczyni amerykańskiej edycji programu Idol Carrie Underwood oraz piosenkarka LeAnn Rimes. Nieodłącznym elementem parady są wielkie balony z postaciami znanymi z popularnych kreskówek i filmów dla dzieci, jak Scooby-Doo, miś Barney, kot Garfield.
Dla ekonomistów i handlowców miernikiem powodzenia przedświątecznej sprzedaży w USA jest tzw. czarny piątek, dzień po Święcie Dziękczynienia. Sklepy i domy towarowe prześcigają się w przyciągnięciu klientów. Są otwierane o 5-6 nad ranem i oferują towary po znacznie obniżonych cenach. Obroty tego dnia są wskaźnikiem powodzenia handlowego na cały okres bożonarodzeniowy.
Długi weekend rozpoczynający się od Święta Dziękczynienia, który jest w USA dniem wolnym od pracy, to również masowe podróże Amerykanów, udających się z wizytą do bliskich i przyjaciół.
Właściciele linii lotniczych zacierają ręce, szacując, że w tym czasie z ich usług skorzysta 21,7 milionów pasażerów, czyli nieco więcej niż w ubiegłym - rekordowym roku.
Prezydent USA George W.Bush spędza wydłużony weekend na swoim ranczu w Teksasie, gdzie wraz z rodziną zje w czwartkowy wieczór świątecznego indyka.
Początki Święta Dziękczynienia, obchodzonego corocznie w czwarty czwartek listopada, sięgają 1621 roku. Tradycja wywodzi się z czasów pierwszych osadników, którzy po przybyciu do Nowego Świata wśród wielu wyzwań musieli także uczyć się zagospodarowania płodów nieznanej ziemi. Szczególnie dramatyczna była pierwsza zima kilkuset kolonistów, którzy po przebyciu Atlantyku wylądowali w końcu 1620 roku w dzisiejszym stanie Massachusetts.
Dopiero następnej jesieni, dzięki naukom pobranym od Indian z plemienia Irokezów, przybysze mogli zebrać obfite plony kukurydzy, jęczmienia, fasoli i dyni. Naprawdę od śmierci głodowej uratowały ich jednak dzikie indyki, na które polować nauczyli ich także Indianie.
W dowód wdzięczności gubernator William Bradford ogłosił w końcu 1621 roku święto zbiorów, na które zaproszono także miejscowego wodza i 90 Indian, dziękując Bogu za sukces osiągnięty przez kolonię.
Paweł Maciąg