Parada Równości - tysiące gejów i lesbijek manifestuje w Warszawie
Po raz 11. ulicami Warszawy przeszła Parada Równości - coroczna manifestacja lesbijek, gejów, biseksualistów i osób transseksualnych oraz sprzeciwiających się homofobii i dyskryminacji. Marsz odbył się pod hasłem "Po prostu równość".
Według organizatorów w marszu wzięło udział ok. 4-5 tys. osób. Nie doszło do poważniejszych incydentów; na trasie parady były jednak trzy kontrmanifestacje.
Parada wyruszyła z pl. Konstytucji i przeszła na Plac Teatralny; rozpoczęła się od odegrania Mazurka Dąbrowskiego. Uczestniczyli w niej zarówno ludzie młodzi, jak i rodziny z dziećmi. Była też grupa motocyklistów, członkowie organizacji lewicowych, politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Ruchu Palikota, a także obcokrajowcy. Na czterech platformach, które jechały w Paradzie, przystrojonych w tęczowe barwy, w rytm muzyki tańczyli uczestnicy manifestacji.
Niektórzy uczestnicy marszu nieśli transparenty i flagi z hasłami: "Posłowie i posłanki wyjdźcie z szafy", "Żądamy związków partnerskich dla naszych dzieci", "Równość seksualna, równość ekonomiczna", "Lepiej być gejem niż dyktatorem", "Nienawiść nie jest wartością rodzinną".
Ambasador Wielkiej Brytanii Ric Todd powiedział, że bierze udział w Paradzie, aby zamanifestować sprzeciw wobec dyskryminacji, a także poparcie dla równości. Jego zdaniem Polska jest tolerancyjnym krajem. Incydenty związane z brakiem tolerancji zdarzają się na całym świecie - podkreślił.
Manifestację zabezpieczało kilkuset policjantów. Nie doszło do poważniejszych incydentów. Na trasie parady były jednak trzy kontrmanifestacje; nieopodal Placu Konstytucji stała grupa osób z flagą "Solidarności" oraz transparentem: "Jak geje i lesbijki chcą paradować po ulicach, to niech sobie wybudują własną Warszawę".
Na Krakowskim Przedmieściu, przy ulicy Królewskiej pikietowali przedstawiciele Ruchu Suwerenności Narodu Polskiego. Na transparentach widniały hasła: "Każdy Polak kulturalny dba o przyrost naturalny", "Za promocję eurosodomii i HIV szczególne podziękowania dla pani Hanny Gronkiewicz-Waltz i innych równie szczerych katolików". Powiewały też biało-czerwone flagi.
Kolejna kontrmanifestacja odbyła się nieopodal Pałacu Prezydenckiego. Jej uczestnicy trzymali transparent z hasłem: "Jak geje i ludzie ich pokroju chcą paradować, to niech sobie wybudują nową Warszawę. Tę wybudowali biali i mają do niej prawo. Lech Wałęsa".
Marsz zakończył się w Miasteczku Równości na Placu Teatralnym, gdzie uczestnicy będą mogli bawić się do wieczora.
Jak piszą organizatorzy Parady na swojej stronie internetowej, nie walczą jedynie o prawa osób LGBT, ale o prawa wszystkich wykluczonych. Ich postulaty to m.in. znoszenie barier architektonicznych, ograniczających dostępność miejsc publicznych osobom z niepełnosprawnościami lub rodzicom z wózkami dziecięcymi; uchwalenie ustawy regulującej związki niebędące małżeństwami; wprowadzenie aktywnej polityki antydyskryminacyjnej dotyczącej wszystkich mniejszości, w tym szczególnie rozszerzenie przepisów dotyczących mowy nienawiści o kwestie dotyczące tożsamości płciowej i orientacji seksualnej.
Trasa Parady została zmieniona w porównaniu do pierwotnie zgłoszonej. Wcześniej planowano, że wyruszy ona sprzed sejmu. Jak poinformowali organizatorzy, do ustalenia zmiany doszło na spotkaniu, które co roku poprzedza paradę, a które organizuje stołeczne biuro bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego. Organizatorzy wyjaśnili, że zgłoszone obok Parady Równości zgromadzenia publiczne uniemożliwiałyby uczestnikom wyjście sprzed Sejmu; na pierwotnej trasie parady zarejestrowano 13 kontrmanifestacji.
Parady Równości odbywają się w Polsce od 2001 r. Organizacji imprezy zakazał w 2004 r. ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński - wtedy zamiast niej odbył się wiec przed Ratuszem, a w 2005 r. - parada przeszła mimo zakazu prezydenta. Później uznano, że zakaz był niezgodny z prawem, co potwierdził m.in. Trybunał Konstytucyjny.