Papież przyjął na audiencji zwolnioną z celi śmierci Sudankę
Papież Franciszek spotkał się z Sudanką Meriam Ibrahim, którą sąd w jej kraju skazał na śmierć za rzekome przejście z islamu na chrześcijaństwo, a potem karę uchylił pod presją opinii międzynarodowej. Kobieta była u papieża z mężem i dziećmi.
Prywatna audiencja w Domu świętej Marty trwała pół godziny. Doszło do niej niemal natychmiast po przyjeździe Meriam do Rzymu. Wcześniej mówiono, że spotkanie z Franciszkiem było jej marzeniem. Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi poinformował, że papież podziękował Sudance za świadectwo wiary i za wytrwałość.
24.07.2014 14:33
W maju 27-letnia Meriam przykuta łańcuchem w celi śmierci urodziła córkę. Na karę śmierci została skazana, gdy była już w zaawansowanej ciąży.
Przed ogłoszeniem wyroku śmierci sędzia oświadczył, że skazana ma trzy dni na wyrzeczenie się wiary, ale Meriam oznajmiła przed sądem, że od dziecka jest chrześcijanką i nigdy nie była muzułmanką. Była wychowywana zgodnie z religią matki, chrześcijanki. Jej ojciec, muzułmanin, opuścił je, gdy Meriam miała pięć lat.
Sprawa Meriam przyciągnęła uwagę świata i wywołała międzynarodowe oburzenie.
W czwartek rano Meriam przyleciała z mężem i dwojgiem dzieci do Rzymu włoskim samolotem rządowym. Jej przyjazd był utrzymywany w tajemnicy do ostatniej chwili. Na lotnisku w Wiecznym Mieście rodzinę powitał premier Włoch Matteo Renzi z żoną oraz szefowa dyplomacji Federica Mogherini i jej zastępca Lapo Pistelli, który - jak ujawniły media - zajmował się sprawą Meriam i doprowadził do jej przyjazdu w rezultacie rokowań z rządem w Chartumie.
Pistelli wyjaśnił, że po kilku dniach pobytu w Rzymie cała rodzina poleci do USA. Mąż Meriam, Daniel Wani z Sudanu, ma również amerykańskie obywatelstwo.
Prawnik Sudanki Mohanad Mostafa mówił wcześniej agencji Reutera, że nie został poinformowany o wyjeździe swojej klientki. Dodał, że według jego wiedzy sądowy zakaz opuszczania przez Ibrahim kraju nie został anulowany.
23 czerwca sudański sąd apelacyjny uchylił wyrok śmierci wydany przez sąd niższej instancji i nakazał zwolnienie kobiety z więzienia. Następnego dnia na lotnisku w Chartumie została ona ponownie zatrzymana pod zarzutem sfałszowania dokumentów podróżnych, gdy chciała wraz z mężem oraz dziećmi opuścić Sudan i udać się do USA. Zwolniono ją z policyjnego posterunku po interwencji zagranicznych dyplomatów.
Od wypuszczenia młodej chrześcijanki 26 czerwca z aresztu przebywała ona wraz z rodziną w ambasadzie USA w sudańskiej stolicy.