"Papież pośrednikiem między islamem a Zachodem"
Benedykt XVI może stać się pośrednikiem
między islamem a współczesnym Zachodem - pisze niemiecki
dziennik "Sueddeutsche Zeitung", oceniając zakończoną dzień
wcześniej papieską pielgrzymkę do Turcji.
02.12.2006 | aktual.: 02.12.2006 12:46
Autor komentarza, Stefan Ulrich przypomniał na wstępie wydarzenie, które - jego zdaniem - znajdzie się w podręcznikach historii - modlitwę papieża w meczecie: "Papież Benedykt stoi przed modlitewną niszą meczetu, patrzy w kierunku Mekki i modli się, stojąc obok muftiego, do Boga, czyli Allaha". "Ten, kto przepowiadałby dawniej Ratzingerowi (taką przyszłość), zostałby wyśmiany" - dodaje komentator.
Zdaniem "SZ", pontyfikat Benedykta XVI rozwija się "w nieoczekiwanym kierunku". "Papieskie panowanie, traktowane jako okres przejściowy, urosło wraz z pielgrzymką do Turcji do rangi znaczącego pontyfikatu" - ocenia.
Ulrich przypomina, że celem liczącego prawie 80 lat papieża miało być właściwie jedynie ugruntowanie i pogłębienie osiągnięć Jana Pawła II - wewnętrzne umocnienie Kościoła i zakotwiczenie go w europejskich społeczeństwach. Wobec istniejących wyzwań, te zadania okazały się jednak zbyt skromne. "Papież musi przeciwdziałać, gdy grozi walka kultur" - pisze komentator. Jego zdaniem papież zaakceptował nowe zadania. Jego podróż do Turcji, której celem było właściwie spotkanie z ortodoksyjnymi chrześcijanami, stała się "podróżą odkrywczą do świata muzułmańskiego" - czytamy.
Papież wystąpił w roli świętego Mikołaja, popierając unijne aspiracje Turków i "wyciągając z worka z prezentami" modlitwę w meczecie. Zabiegając o ich względy, nie ukorzył się jednak domagając się "uprzejmie lecz jednoznacznie" od władz w Ankarze przestrzegania wolności wyznania oraz zdystansowania się islamu od przemocy.
Jak podkreśla "SZ", Ratzinger znalazł chyba prawdziwy temat swojego pontyfikatu: dyskusję z muzułmanami. Podobnie jak Janowi Pawłowi II, także Benedyktowi narzucono konflikt między Wschodem i Zachodem. "Inaczej niż w przypadku komunizmu, islam nie musi być jednak wrogiem papieża. Może wręcz stać się jego sojusznikiem. Benedykta i wielu muzułmanów łączy nie tylko wiara w jednego Boga. Obie strony są nieufne wobec zachodniej nowoczesności, która oddaje bałwochwalczą cześć bożkowi mamony" - czytamy.
To właśnie Ratzinger może stać się dla muzułmanów nowym partnerem na Zachodzie - uważa "SZ". W przeciwieństwie do polityków, papież nie musi myśleć o ponownym wyborze, co daje mu większe pole manewru w pośredniczeniu między kulturami i krytykowaniu zachodniego świata - zaznacza Ulrich. "Obraz modlącego się papieża w Błękitnym Meczecie daje przedsmak tego, co jest jeszcze możliwe" - stwierdza w konkluzji.
Jacek Lepiarz