PAP wygrała proces z agentem wywiadu PRL
Polska Agencja Prasowa wygrała proces
cywilny, wytoczony jej przez agenta wywiadu PRL w Radiu Wolna
Europa kpt. Andrzeja Czechowicza.
28.02.2005 | aktual.: 28.02.2005 18:29
Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jego pozew wobec Agencji, stwierdzając, że zacytowała jedynie wypowiedź Jana Nowaka-Jeziorańskiego o Czechowiczu, nie był to natomiast żaden komentarz od redakcji. Sąd przypomniał także, że również powód niepochlebnie wypowiadał się o byłym dyrektorze polskiej sekcji Radia Wolna Europa.
Czechowicz, który domagał się przeprosin i 5 tys. zł zadośćuczynienia, nie jest pewny, czy będzie się odwoływał. "Prawdopodobnie tak, zastanowię się, nie mam zbyt wielkiego zaufania do polskiego wymiaru sprawiedliwości" - powiedział po ogłoszeniu wyroku.
Relacjonując w 2002 r. konferencję o działaniu służb specjalnych PRL wobec RWE, PAP zacytowała Nowaka-Jeziorańskiego, który tak ocenił Czechowicza na tle innych agentów: "Był najmniej szkodliwy ze wszystkich, bo był tak prymitywny i reprezentował tak niski poziom, że bardziej szkodził bezpiece aniżeli nam swymi wystąpieniami".
Czechowicz powiedział, że od 1990 roku był atakowany słownie w różnych środkach masowego przekazu, "nie mówiąc już o książce Nowaka-Jeziorańskiego", ale wcześniej nie wytaczał procesu. "Na początku po prostu się bałem, że zostanę zaszczuty i moralnie zlinczowany przez środki masowego przekazu, które stały oczywiście po stronie Nowaka" - wyjaśnił.
Czechowicz powiedział, że "nie wypiera się, że zwalczał RWE". Dodał, że wykradzione przez niego dokumenty były dużej wagi i pozwalały np. "na przewidywanie polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych wobec Polski".
"Mogę ponosić konsekwencje, ale niech to nie będą chwyty poniżej pasa. Jeśli ma być walka, to ma być walka rycerska, o której pan Nowak mówi" - dodał. "Nie jest prawdziwy zarzut, że posługiwałem się jakimiś fałszywkami. Ja posługiwałem się dokumentami, które tam zdobyłem, a zdobyłem najbardziej tajne dokumenty. To, z czym występowałem, miało pokrycie w faktach i dokumentach, ja wobec niego epitetów nie wymyślałem" - zapewnił.
Podczas procesu Czechowicz pokazywał dziennikarzom kopie dokumentów, w których Nowak wystawiał mu pozytywną opinię, przyjmując go w 1965 roku do pracy w RWE.
Twierdził też, że Nowak-Jeziorański chciał go zdezawuować "jako świadka, który zna jego prawdziwą przeszłość okupacyjną". Czechowicz utrzymywał, że Nowak-Jeziorański kolaborował z hitlerowcami jako zarządca mienia pożydowskiego. Nowak-Jeziorański wiele razy mówił, że odczuł na sobie działania służb PRL, m.in. w postaci "fałszywek" o rzekomej współpracy z hitlerowcami.
Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej, który badał sprawę rzekomej współpracy Nowaka-Jeziorańskiego z okupantem, stwierdził, że nie ma żadnych dowodów, które by ją potwierdzały. Trwa natomiast ustalanie osób odpowiedzialnych za tę prowokację.