PolskaPani mecenas od seksafery

Pani mecenas od seksafery

Agata Kalińska-Moc z dnia na dzień stała się najbardziej znanym w Polsce łódzkim adwokatem. Nie ma dnia, aby jej zdjęcia nie pojawiały się w prasie lub telewizji. A wszystko to za sprawą Anety Krawczyk, która wywołała seksaferę w Samoobronie i poprosiła panią mecenas o pomoc.

Pani mecenas od seksafery

15.12.2006 09:32

Afera zatrzęsła Samoobroną i koalicją rządzącą. Z relacji Anety Krawczyk, byłej szefowej biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego w Tomaszowie Mazowieckim, i innych kobiet wynikało, że praca za seks i molestowanie seksualne to "normalne" praktyki stosowane przez czołowych polityków partii Andrzeja Leppera. Wybuchł skandal. Sprawa trafiła do prokuratury w Łodzi.

Bez honorarium

Agata Kalińska-Moc nie ujawnia, w jaki sposób Aneta Krawczyk z Radomska trafiła do prowadzonej przez nią wspólnie z mężem kancelarii adwokackiej w centrum Łodzi.

Po prostu pani Aneta skontaktowała się ze mną telefonicznie i wkrótce spotkaliśmy się w mojej kancelarii. Nastąpiło to po artykule w "Gazecie Wyborczej" i po udziale Anety Krawczyk w programie telewizyjnym "Teraz my!" Morozowskiego i Sekielskiego - wyjaśnia pani mecenas. Biorąc pod uwagę trudną sytuację finansową pani Anety, zgodziłam się reprezentować ją bez honorarium. Nic więcej na ten temat nie mogę powiedzieć.

Kto skojarzył obie kobiety? Sprawa jest dość tajemnicza. Zapytany o to Jarosław Moc, mąż pani mecenas, odparł: Zadzwonił do mnie mój dobry znajomy Przemysław Witkowski z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i zapytał, czy moja żona poprowadzi sprawę Anety Krawczyk. Zgodziłem się. Nieprawdziwe są pogłoski, że zlecenie w tej sprawie otrzymaliśmy od "Gazety Wyborczej" i że ktoś nam za to zapłacił.

Tymczasem Przemysław Witkowski, odpowiedzialny w WFOŚ za kontakty z mediami, w rozmowie z nami zaprzeczył, że "kojarzył" Anetę Krawczyk z Agatą Kalińską-Moc. Twierdzi, że nie zna Anety Krawczyk i nie dzwonił do Jarosława Moca w jej sprawie. Jarosław Moc nie krył zaskoczenia słowami Witkowskiego i zdecydowanie podtrzymał swoją wersję.

Pogromczyni króla żelatyny

Faktem jest, że pani mecenas reprezentowała Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Łodzi w sądowym sporze z rodziną znanego biznesmena Kazimierza Grabka. Chodziło o to, że firmy należące do żony i córki króla żelatyny pożyczyły z funduszu 5 i 4 mln zł na budowę zakładu utylizacji odpadów poubojowych w Zgierzu, a wydały te pieniądze na... budowę fabryki żelatyny.

Szukaliśmy adwokata, który specjalizuje się w sprawach dotyczących zobowiązań finansowych - wspomina Jarosław Berger, prezes WFOŚ, kolega z roku mecenasa Moca. W ten sposób dotarliśmy do Jarosława Moca i jego kancelarii.

Sukces przyszedł dopiero w miniony wtorek, gdy Sąd Okręgowy w Łodzi skazał Annę Grabek, córkę króla żelatyny, na zapłacenie funduszowi 7,75 mln zł tytułem zwrotu pożyczki w wysokości 5 mln zł z odsetkami. Wyrok jest nieprawomocny i rodzina Grabka będzie mogła się odwołać. Za kilka dni sąd ogłosi wyrok w sprawie Haliny Grabek, żony biznesmena, która pożyczyła od funduszu 4 mln zł.

Jeśli i ten wyrok okaże się korzystny dla WFOŚ, będzie to niewątpliwie największy sukces w dotychczasowej karierze prawniczej 43-letniej Agaty Kalińskiej-Moc. Dopiero teraz jednak pani mecenas wypłynęła na szerokie, ale i niebezpieczne wody. Seksafera bowiem skonfrontowała ją z zaprawionymi w bojach politykami z Samoobrony i uwikłała w trudne relacje z mediami.

Ikona łódzkiej palestry? Dzięki mediom stała się popularna i rozpoznawalna w całym kraju. Można się zetknąć z opiniami, wypowiadanymi pół żartem, pół serio, że o ile sędzia Anna Maria Wesołowska dzięki serialowi prawniczemu w TVN stała się "ikoną łódzkiej Temidy", to Agata Kalińska-Moc błyskawicznie została "ikoną łódzkiej palestry".

Pani mecenas zajęła się sprawą Anety Krawczyk z typową dla siebie przebojowością. Odgrodziła swoją klientkę od dziennikarzy i pomogła jej przy składaniu wyjaśnień w prokuraturze. Prawnicy raczej pozytywnie oceniają te działania, ale niektórzy mówią o wpadce. Gdy okazało się, że Weronika nie jest dzieckiem Stanisława Łyżwińskiego, Agata Kalińska-Moc zaczęła się domagać, aby badaniom DNA poddano także Andrzeja Leppera. Tłumaczyła, że w zeznaniach Anety Krawczyk w prokuraturze mowa była o Lepperze i Łyżwińskim jako o potencjalnych ojcach Weroniki i że to prokurator, a nie ona, postanowił, że badaniom DNA zostanie poddany jedynie Łyżwiński. Pamiętajmy jednak, że z telewizyjnej wypowiedzi Anety Krawczyk cała Polska dowiedziała się, że ojcem jej 3-letniej córki jest Łyżwiński. Gdy testy DNA nie potwierdziły tej wersji, klientka pani mecenas straciła wiarygodność, ale to na pewno jeszcze nie koniec.

Agata Kalińska-Moc cieszy się dobrą opinią w swojej zawodowej korporacji. Jest świetnym adwokatem i jak dotąd z naszej strony nie było do niej żadnych uwag i zastrzeżeń - podkreśla Andrzej Pelc, dziekan Rady Adwokackiej w Łodzi.

Piękna dziewczyna z warkoczykami

Agata Kalińska-Moc niechętnie mówi o sobie. Jest rodowitą łodzianką, adwokatem w pierwszym pokoleniu. Jej kariera zaczęła się zaraz po studiach na Wydziale Prawa Uniwersytetu Łódzkiego, na którym pracę magisterską obroniła u prof. Tomasza Grzegorczyka w katedrze wykroczeń. Potem została aplikantką w kancelarii karnej Ewy Skowron-Chorążak. Gdy ukończyła aplikację, razem z mężem Jarosławem otworzyła prywatną kancelarię. Ona zajmuje się głównie sprawami karnymi gospodarczymi oraz rozwodami, on specjalizuje się w prawie podatkowym i w sprawach gospodarczych.

Poznaliśmy się w 1978 roku w IV Liceum Ogólnokształcącym przy ulicy Pomorskiej - wspomina Jarosław Moc. Agata chodziła do pierwszej klasy z rozszerzonym językiem angielskim, a ja do trzeciej o profilu ogólnym. Poznaliśmy się podczas przerwy. Dwa lata później staliśmy się parą. Studiowaliśmy potem na tym samym wydziale UŁ, a w 1983 roku pobraliśmy się w kościele przy ulicy Zgierskiej.

Kiedy Agata przyszła do liceum, byłem w III klasie, tej samej, co Jarek Moc, z którym bardzo się przyjaźniliśmy - wspomina Michał Lenarciński, dziennikarz "DŁ".

Niemal natychmiast dostrzegł piękną ciemnowłosą dziewczynę, o ile pamiętam, z warkoczykami. Zupełnie stracił dla niej głowę, każda rozmowa zaczynała się od opisu urody Agatki - tylko tak mówił o niej i tak zwraca się do niej do dziś. Byli bardzo wdzięczną i znaną w całej "Czwórce" parą. Nic dziwnego, że oboje wybrali prawo, bo przecież nie potrafili się ze sobą rozstać.

O Jarosławie Mocu stało się głośno w pierwszej połowie lat 90., gdy razem z innym łódzkim adwokatem Jerzym Szczepaniakiem reprezentował w sądzie prezydenta RP Lecha Wałęsę, który kilka lat wcześniej od amerykańskiej wytwórni filmowej Warner Bros. otrzymał przelewem na swoje konto bankowe milion dolarów za prawo do nakręcenia filmu o nim. Dopiero po latach fiskus "obudził się" i zażądał od prezydenta podatku od tej sumy razem z odsetkami, co oznaczało, że Wałęsa musiałby zapłacić skarbówce... prawie milion dolarów.

Było to wkrótce po tym, jak Jarosław Moc skończył aplikację w mojej kancelarii - opowiada Jerzy Szczepaniak. Już wtedy czułem, że zostanie świetnym adwokatem i tak się stało. Sprawa zapłacenia podatku trafiła do Sądu Administracyjnego w Gdańsku, który uznał, że roszczenia Skarbu Państwa wobec Lecha Wałęsy są bezzasadne, ponieważ uległy przedawnieniu. Oznaczało to, że sprawę wygraliśmy.

Dusza towarzystwa Agata Kalińska-Moc, która adwokatem jest od siedmiu lat, niedawno reprezentowała w sądzie znanych biznesmenów, m.in. Andrzeja Pawelca, byłego prezesa klubu RTS Widzew, który karierę finansową zrobił w latach 90. na produkcji alkoholu.

Reprezentowałam pana Pawelca - wyjaśnia - w jego sporze z "Gazetą Wyborczą". Poczuł się zniesławiony i wystąpił do sądu z oskarżenia prywatnego.

Pani mecenas ma dwoje dzieci.

20-letni Michał studiuje na pierwszym roku Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego (na razie nie wiadomo, czy pójdzie w ślady rodziców i zostanie adwokatem), natomiast 13-letnia Anna chodzi do pierwszej klasy łódzkiego gimnazjum.

Ich mama w wolnych chwilach ćwiczy aerobik, chodzi na siłownię i gra w tenisa oraz chętnie wyjeżdża na narty - głównie do Zakopanego i we włoskie Dolomity. Ponadto lubi książki Johna Irvinga i Paulo Coelho oraz filmy sensacyjne - jej faworyt to Quentin Tarantino, zaś na łódzkich ulicach można ją zobaczyć za kierownicą efektownego jeepa.

Pani mecenas z rodziną i... małą menażerią mieszka w domu na Bałutach. Moja żona ma psa labradora, który wabi się Dimpuś. To oryginalne imię pochodzi od nazwy pewnego gatunku whisky - tłumaczy Jarosław Moc. Córka posiada królika Kiko, natomiast syn opiekuje się gekonem, jak dotąd bezimiennym. Ja zaś miałem kanarka, który niestety zdechł.

Państwo Moc prywatnie są lubiani, przyjacielscy i towarzyscy.

W dorosłym życiu spotykamy się rzadziej - mówi Lenarciński. Agata zawsze uczestniczy w klasowych spotkaniach absolwentów. Oboje z Jarkiem są otwarci, ale to Agata zwykle jest duszą towarzystwa. Nigdy nie widziałem jej w złym humorze, choć pewnie - jak w życiu każdego - miała chwile, gdy nie było jej łatwo. Tematów do rozmów nam nie brakuje, ale, jak powiedziała mi kilka dni temu, dominujący ostatnio w mediach szum wokół Anety Krawczyk zaskoczył ją intensywnością.

Wiesław Pierzchała

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)