Pan profesor zakręcony jak słoik
Zakręcony jak słoik po ogórkach - tak jeden
ze studentów AB napisał w ankiecie o pracy swojego wykładowcy.
Który z nich powinien opuścić uczelnię? - pyta "Express Bydgoski".
31.03.2005 | aktual.: 31.03.2005 07:21
Od kilku lat studenci, nie tylko bydgoskich uczelni, oceniają swoich nauczycieli w specjalnych ankietach. Wizerunek wykładowcy w oczach słuchacza interesuje władze uczelni, ale także Państwową Komisję Akredytacyjną, która bierze go pod uwagę przy ocenianiu jakości kształcenia na poszczególnych kierunkach. "Ankiety przygotowują jednostki, które prowadzą kierunki studiów. Mają one charakter poufny, a ich wyniki zna tylko kierownictwo i osoba oceniana" - mówi dr Mariusz Zawodniak, rzecznik prasowy Akademii Bydgoskiej.
Pomysł oceniania nauczycieli najbardziej podoba się studentom. Ich organizacje walczą o to, by ankietowanie było obowiązkowe na wszystkich uczelniach i zagwarantowane w nowej ustawie o szkolnictwie wyższym. "Ankiety pozwalają obiektywnie ocenić pracę nauczyciela" - uważa Sebastian Kociński, przewodniczący Samorządu Studenckiego AB. Jeśli 60 osób napisze, że wykładowca notorycznie spóźnia się na zajęcia lub często je odwołuje, to musi być to opinia prawdziwa. Ostateczna ocena pracy nauczyciela należy jednak do dziekana - pisze "Express Bydgoski".
W opinii studentów, ankiety spełniają swoje zadanie. "Mieliśmy zajęcia z panią doktor, która studentów traktowała z góry. Większość czuła się jak dzieci w szkole podstawowej. Po naszych uwagach i rozmowie z dziekanem ta pani zmieniła stosunek do nas" - dodaje dziennikowi Sebastian Kociński.(PAP)