"Pan Kurczak", 4 miliony w gotówce i interwencja u ministra Zbigniewa Ziobry

Czy Serhii Martyniak, były ukraiński deputowany i właściciel firmy "Pan Kurczak”, padł w Polsce ofiarą wyłudzenia? Tak twierdzi ambasador Ukrainy. Prokuratura, która zajmowała się już raz sprawą, odmówiła wszczęcia śledztwa. Jednak po interwencji dyplomatycznej w Ministerstwie Sprawiedliwości postępowanie wszczęto na nowo. Równocześnie w sądzie toczy się sprawa o naruszenie nietykalności cielesnej współpracownika ukraińskiego posła.

W sprawę zaangażowała się ukraińska ambasadaW sprawę zaangażowała się ukraińska ambasada
Źródło zdjęć: © East News | Jakub Wosik
Sylwester Ruszkiewicz

Kilka dni temu w sprawę zaangażował się także poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk, który zwrócił się z interpelacją do ministra sprawiedliwości w sprawie perypetii ukraińskiego polityka. Poseł prosi w niej o objęcie sprawy nadzorem Prokuratury Krajowej.

Chodzi o wyłudzenie, którego ofiarą miał w Polsce paść były deputowany Rady Najwyższej Ukrainy Serhii Martyniak. Za naszą wschodnią granicą jest on znany głównie jako właściciel firmy "Pan Kurczak”. Spółka jest jednym z największych producentów mięsa drobiowego na Ukrainie.

Interwencja ambasadora

Z naszych informacji wynika, że ukraińskie władze traktują to, co spotkało Martyniaka w Polsce, bardzo poważnie. Ambasador Ukrainy Andrij Deszczyca wystąpił o pomoc w tej sprawie do wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. "Zwracam się z uprzejmą prośbą o to, żeby pan minister osobiście przyjrzał się tej sprawie, podjął wszelkie możliwe środki prawne i nadzorcze w celu udzielenia ochrony prawnej pokrzywdzonemu w tej sprawie ukraińskiemu przedsiębiorcy” – czytamy w liście.

Na tym jednak nie koniec. Nieoficjalnie nasi rozmówcy twierdzą, że temat "Pana Kurczaka” został też poruszony podczas niedawnego spotkania wicepremiera Ukrainy Oleksija Reznikova z wicepremierem Jarosławem Gowinem. Ministerstwo Rozwoju, które zapytaliśmy o to, czy sprawa Martyniaka była poruszana podczas wizyty wiceszefa ukraińskiego rządu, nie zaprzecza. "Obie strony poruszyły temat barier napotykanych przez przedsiębiorców na rynkach polskich i ukraińskich. Kwestia ta jest przedmiotem szczegółowych analiz zarówno po stronie polskiej, jak i ukraińskiej” – czytamy w odpowiedziach resortu kierowanego przez Gowina.

Koronawirus w Polsce. Tak będzie wyglądała pomoc dla przedsiębiorców. Jarosław Gowin zdradza szczegóły

Trudno dziwić się gorliwości przedstawicieli władz Ukrainy – polskie organa ścigania przez wiele miesięcy doniesienia o wyłudzeniu, którego ofiarą miał paść "Pan Kurczak”, traktowały w co najmniej kontrowersyjny sposób.

Pierwsze zawiadomienie w tej sprawie zostało złożone przez współpracownika Martyniaka jeszcze w grudniu 2019 r. w Prokuraturze Rejonowej w Kluczborku.

- Z tego co mi przekazano, po ponad sześciu miesiącach bezczynności, funkcjonariusz policji w Opolu w czerwcu 2020 r. wydał decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa – mówi Wirtualnej Polsce Martyniak. I dodaje: - Nie mogłem zrozumieć, dlaczego ta sprawa została zlekceważona i odmówiono wszczęcia śledztwa. Zdecydowałem się złożyć osobiście zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa - dodaje.

Ochroniarz odprawia Pana Kurczaka z kwitkiem

Tym razem w sprawę zaangażowała się Prokuratura Regionalna we Wrocławiu, która zobowiązała do odebrania zawiadomienia opolską okręgówkę. Czynności miał osobiście przeprowadzić wiceszef tamtejszej prokuratury Henryk Wilusz. Ale, jak ustaliła Wirtualna Polska, w przypadku tego postępowania również doszło do kontrowersyjnego zachowania śledczych.

- Prokurator zapewnił mojego pełnomocnika, że zajmie się tą sprawą osobiście i przeznaczył na jej przeprowadzenie cały dzień. Specjalnie przyleciałem do Polski, następnie stawiłem się umówionego dnia wraz z pełnomocnikiem i tłumaczem, którego zorganizowaliśmy we własnym zakresie. Ku mojemu zdumieniu pracownik ochrony, w drzwiach prokuratury, poinformował mnie, że odebranie zawiadomienia o przestępstwie ma zostać przeprowadzone na policji i mamy udać się na komendę w Opolu, do tego samego funkcjonariusza, który uprzednio odmówił wszczęcia śledztwa w tej sprawie - twierdzi Serhii Martyniak.

Na posterunku policji - zamiast zawiadomienia - złożył on jedynie oświadczenie opisujące całą sytuację. - Wyraziłem też przekonanie, że sprawą powinien zająć się osobiście prokurator - dodaje.

Były ukraiński deputowany, a obecnie przedsiębiorca o całej sprawie poinformował ukraińską ambasadę. Ambasador Ukrainy Andrij Deszczyca w piśmie do Ministerstwa Sprawiedliwości nazywa postawę organów ścigania "lekceważącą i niechętną”.

O samym Martyniaku dyplomata pisze zaś w samych superlatywach: "W życiu publicznym i w biznesie dał się poznać jako osoba kompetentna, rzetelna, słowna i niezawodna (…). 'Pan Kurczak' posiada ponad 20-letnią historię i jest jednym z największych przedsiębiorstw rolno-przemysłowych zajmujących się produkcją mięsa drobiowego na Ukrainie. Prowadzi działalność w wielu państwach, posiada kontrahentów na całym świecie”.

Pytana przez WP o sprawę Prokuratura Krajowa potwierdza nam ustalenia. - W listopadzie 2020 roku do Prokuratury Krajowej z Ministerstwa Sprawiedliwości wpłynęła korespondencja ambasadora Ukrainy dotycząca tego postępowania. Została przekazana Prokuratorowi Regionalnemu we Wrocławiu. Stwierdzono potrzebę przeprowadzenia dodatkowych czynności procesowych, zmierzających do poszerzenia materiału dowodowego - informuje nas biuro prasowe Prokuratury Krajowej.

4 mln zł w gotówce, 160 tys. euro prowizji

Cała historia rozpoczęła się w 2019 r., gdy Martyniak postanowił zainwestować w zakład przetwórstwa mięsnego w Namysłowie. Wydawało się, że to świetny interes: polscy partnerzy "Pana Kurczaka” twierdzili, że posiadają wyłączne prawa do znaków towarowych rozpoznawalnych na międzynarodowych rynkach (jak się później okazało, zdaniem Urzędu Patentowego znaki zarejestrowano w złej wierze, a zgłoszenie miało charakter blokujący).

Początkowo transakcja miała opiewać na 6 mln zł i Polacy zażądali od razu płatności w gotówce. - Byłem zaskoczony takim warunkiem i podchodziłem nieufnie, szczególnie że ich oczekiwanie dotyczyło jednorazowej płatności w gotówce całości kwoty – wspomina Martyniak. Ostatecznie, po konsultacji z prawnikami, przystał na zapłatę 4 mln zł w dwóch transzach.

Jak zapewnia, pieniądze zostały wwiezione do Polski legalnie, co potwierdzają dokumenty celne i dewizowe. Zgodnie z umową inwestor ukraiński miał odpowiadać za zaopatrzenie zakładu przetwórstwa mięsnego w surowiec wytwarzany na Ukrainie, a pozostali udziałowcy odpowiadali za bieżące zarządzanie operacyjne spółką i zbyt produktów mięsnych.

Szybko się okazało, że interes napotkał na przeszkody. Zdaniem ukraińskiego biznesmena przy jednej z transakcji jedna z polskich wspólniczek miała dla siebie wyprowadzić 160 tysięcy euro prowizji za pośrednictwo w zakupie surowca.

Zaraz potem polscy partnerzy pozbawili prezesury w spółce współpracownika Martyniaka. Gdy ten pojawił się w zakładzie, jak twierdzi, siłą go wypchnięto i wrzucono do kałuży. Według prywatnego aktu oskarżenia, którym od kilkunastu miesięcy zajmuje się sąd w Kluczborku, Polacy mieli naruszyć nietykalność cielesną ukraińskiego przedsiębiorcy.

Firmowy spór był już przedmiotem postępowania śledczych. Ich decyzja była niekorzystna dla Martyniaka.

- Prokuratura Rejonowa w Kluczborku prowadziła postępowanie sprawdzające w sprawie oszustwa, do którego miało dojść w związku z umowami zawartymi w sierpniu 2018 r. pomiędzy spółkami C.oraz C.T. Postanowieniem z dnia 25 czerwca 2020 r. odmówiono wszczęcia śledztwa. Orzeczeniem z dnia 30 września 2020 r. Sąd Okręgowy w Łodzi utrzymał w mocy postawienie o odmowie wszczęcia śledztwa. Serhii Martyniak w dniu 29 stycznia 2021 r. złożył zawiadomienie o przestępstwie, które dotyczyło zaszłości poruszonych w opisanym postępowaniu - informuje Wirtualną Polskę Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Polscy przedsiębiorcy, którzy są w sporze z ukraińskim byłym deputowanym, od kilku dni nie odpowiedzieli na pytania Wirtualnej Polski.

Poseł Kamil Bortniczuk, autor interpelacji w tej sprawie, w piśmie zwraca się do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro z prośbą o "zlecenie analizy prawnej okoliczności sprawy oraz rozważenie zarekomendowania Prokuraturze Krajowej objęcia nadzorem postępowania". Odpowiedź - według naszych informacji - minister ma udzielić w marcu.

Wybrane dla Ciebie

Izrael intensyfikuje działania. Ostrzegli mieszkańców Gazy
Izrael intensyfikuje działania. Ostrzegli mieszkańców Gazy
Teraz Sikorski odpowiedział. "Dlaczego pańscy ludzie donosili"
Teraz Sikorski odpowiedział. "Dlaczego pańscy ludzie donosili"
"Może przyjechać". Zełenski składa propozycję Putinowi
"Może przyjechać". Zełenski składa propozycję Putinowi
Teorie spiskowe wokół śmierci kandydatów w Niemczech. Zmarło 16
Teorie spiskowe wokół śmierci kandydatów w Niemczech. Zmarło 16
Tajemniczy obiekt odkryty nad Wisłą. Co to może być?
Tajemniczy obiekt odkryty nad Wisłą. Co to może być?
Przewoził 11 migrantów. Ukrainiec zatrzymany
Przewoził 11 migrantów. Ukrainiec zatrzymany
"Żurek dopuszcza się deliktu". Braun reaguje na wniosek do PE
"Żurek dopuszcza się deliktu". Braun reaguje na wniosek do PE
Tragiczny wypadek polskiej turystki nad jeziorem Garda. Nie żyje
Tragiczny wypadek polskiej turystki nad jeziorem Garda. Nie żyje
Zabił ją w pociągu w USA. Niedawno uciekła z Ukrainy
Zabił ją w pociągu w USA. Niedawno uciekła z Ukrainy
Tusk spełni obietnice? Polacy ocenili w sondażu WP
Tusk spełni obietnice? Polacy ocenili w sondażu WP
Kuriozalny dokument KEP. Co biskupi naprawdę myślą o katechezie [OPINIA]
Kuriozalny dokument KEP. Co biskupi naprawdę myślą o katechezie [OPINIA]
Ostre spięcie z Sikorskim. Szef gabinetu Nawrockiego: To niepoważne
Ostre spięcie z Sikorskim. Szef gabinetu Nawrockiego: To niepoważne