Pamięć hańby, pamięć wielkości

Od Okrągłego Stołu, Aksamitnej Rewolucji i zburzenia Muru Berlińskiego minęło ponad 15 lat. Dorasta pokolenie urodzone w wolności. Kto wie, czy młodym prażanom dekomunizacja nie myli się z XVII-wieczną defenestracją? Wydarzenia, które nadal podnoszą ciśnienie ich rodzicom, dla nich są przeszłością. Opisane w podręcznikach historii, powinny stać się jeszcze jednym tematem na lekcji historii. Wciąż jednak powracają - piszą w "Tygodniku Powszechnym" Patrycja Bukalska i Wojciech Pięciak.

29.06.2005 | aktual.: 29.06.2005 11:05

Każdy z krajów Europy Środkowowschodniej - coraz rzadziej nazywanych postkomunistycznymi - wykorzystał ostatnich kilkanaście lat inaczej: wybrał inne rozwiązania, miał inne priorytety. Jednak “bagaż” po tajnych komunistycznych policjach był i jest odczuwany wszędzie.

Poszczególne kraje różnie sobie z nim radziły. Najwcześniejsze i najbardziej zdecydowane lustracje - czy szerzej: obrachunki z komunistyczną przeszłością - przeprowadzono w b. NRD oraz w Czechach. W pozostałych krajach proces toczył się wolniej (np. na Węgrzech) lub został nieoczekiwanie zamrożony (w Bułgarii w 2002 r.). Mimo to wszędzie kwestia ubeckich “teczek” pojawiała się i pojawia - raz po raz, od skandalu do skandalu. Nigdzie nie udało się ostatecznie zamknąć spraw z przeszłości. Nawet w Niemczech Wschodnich - mimo że to właśnie Niemcy są krajem, w którym ujawniono i przebadano już prawie wszystko, co można było ujawnić i przebadać (prawie, bo i tu są ograniczenia - zarówno prawne, jak polityczne).

Niemcy Wschodnie są wyjątkiem: w żadnym kraju Europy Środkowej obrachunki z systemem komunistycznym nie miały takiego punktu wyjścia. Fakt, że NRD przestała istnieć, sprawiał, że cały system rozliczeń (Niemcy podeszli do problemu, jak to Niemcy, strukturalnie i systemowo) można było tworzyć czy modyfikować bez wielu zastrzeżeń, jakie musieli brać pod uwagę politycy w innych krajach “bloku”. Wymiana części elit uwikłanych we współpracę z tajną policją nie byłaby możliwa, gdyby nie istniała alternatywa, czyli ludzie z Niemiec Zachodnich, którzy chcieli pracować w b. NRD.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)