PolskaPalił się Gołębiewski

Palił się Gołębiewski

Hotel Gołębiewski stanął wczoraj w płomieniach. Pożar wybuchł na szóstym piętrze, na poddaszu. W tym miejscu od rana trwały roboty dekarskie, robotnicy używali palników. Prawdopodobnie to spawanie wywołało pożar w izolacji cieplnej, od której zajęło się poddasze i dach. Po dwóch godzinach zapadł się cały strop nad największą salą konferencyjną w hotelu, tzw. kongresową, o powierzchni 800 mkw. Pożar łącznie objął 2,5 tysiąca metrów kwadratowych.

Palił się Gołębiewski
Źródło zdjęć: © Dziennik Zachodni | Daniel Bujok

24.09.2005 | aktual.: 24.09.2005 08:37

Hotel ma system monitoringu przeciwpożarowego, dlatego dość szybko udało się odkryć zadymienie i ewakuować przebywające w nim osoby. Trzy z nich o własnych siłach zgłosiły się do lekarza informując, że podtruły się dymem. Dla pewności umieszczono je w szpitalu na obserwacji. Wśród poszkodowanych jest też wicedyrektor hotelu Damian Stachura, który zasłabł po wybuchu pożaru. Wojewoda wystąpił wczoraj do prokuratury z wnioskiem o wszczęcie postępowania wobec właściciela hotelu.

— To miał być kolejny dzień odpoczynku. Tylko dla mnie i męża — mówi Aneta Hajduk z Przyszowic koło Gliwic. W Hotelu Gołębiewski przebywali od poniedziałku. Wypoczynek był bardzo udany. Do piątku. Właśnie wracali z mężem z basenu i odbierali 2,5-letnią Jolę z hotelowego przedszkola, gdy usłyszeli komunikat o ewakuacji.

Nawet nie mogli wstąpić do pokoju po rzeczy potrzebne dla córki. — Wszyscy się spieszyli, ale nie było paniki. Ewakuacja przebiegała sprawnie — dodaje Aneta Hajduk. — Słyszeliśmy, że za kilka godzin wrócimy do hotelu. A ja nawet dymu nie widziałam — dodaje oczekując na komunikat odwołujący zagrożenie.

— Otrzymałem informację o zadymieniu od personelu. Zlokalizowaliśmy źródło na poddaszu i zarządziliśmy ewakuację — wyjaśnia Jarosław Brożyna, dyrektor wiślańskiego hotelu. Pracownicy rozlokowani w całym hotelu kierowali wszystkich do wyjścia. Potem dokładnie sprawdzili wszystkie pomieszczenia, czy ktoś przez przypadek w nich nie został, i sami opuścili hotel. — Dym nie rozprzestrzenił się, bo zadziałał masz system ochrony przeciwpożarowej, który odcina zagrożony fragment od reszty budynku — zaznacza dyrektor Brożyna.

To już drugi pożar w Hotelu Gołębiewski, do pierwszego doszło jeszcze w czasie budowy. Pożar wybuchł wtedy w powstającej niecce basenowej. Nie było dużych zniszczeń, ale wypadek przedłużył budowę i termin otwarcia hotelu.

Przed oddaniem budynku do eksploatacji, oprócz nieprawidłowości ściśle budowlanych, inspektorzy zwracali uwagę, że system ochrony przeciwpożarowej nie jest zgodny z zatwierdzonym projektem. Dlatego wiosną 2003 r. Tadeusz Gołębiewski uruchomił hotel bez wymaganych zezwoleń, co wywołało reakcję wojewody Lechosława Jarzębskiego, który hotel nakazał zamknąć.

Właściciel tłumaczył wtedy, że zaciągnął 160 mln zł kredytu na budowę hotelu, zastawił swoje dwa inne hotele i firmę cukierniczą. Nie mógł dłużej zwlekać. Już po jego uruchomieniu dostosowywano system przeciwpożarowy do wymogów straży. W maju tego roku powiatowy inspektor nadzoru budowlanego z Cieszyna wydał warunkowe zezwolenie na użytkowanie obiektu. Straż pożarna uznała wcześniej, że wszystkie jej wymagania zostały spełnione, poza odpowiednim systemem wentylacji zadymienia klatek schodowych. — W czasie tego pożaru funkcjonowanie bądź nie tego systemu, nie miało żadnego znaczenia — powiedział DZ generał Janusz Skulich, kierujący akcją gaśniczą komendant Śląskiej Straży Pożarnej. Przypomnijmy — Hotel Gołębiewski w dalszym ciągu nie może używać nazwy „hotel”. — Złożyliśmy całą wymaganą dokumentację i czekamy na decyzję — powiedział nam dyrektor Brożyna.

Wniosek do prokuratury — Ten pożar to najlepszy dowód, że wojewoda miał rację, dmuchając na zimne — mówi tymczasem Krzysztof Mejer, rzecznik wojewody śląskiego Lechosława Jarzębskiego. Wojewoda wystąpił wczoraj do prokuratury z wnioskiem o wszczęcie postępowania wobec właściciela hotelu. Zdaniem Jarzębskiego zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa „polegającego na sprowadzeniu bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia i zdrowia wielu osób przebywających w hotelu”.

To nie pierwsze wystąpienie Jarzębskiego do prokuratury przeciwko Gołębiewskiemu od momentu otwarcia hotelu przed dwoma laty. Mejer przypomina, że również poprzednie dotyczyły bezpieczeństwa przeciwpożarowego hotelu. — Obiekt nie miał akceptacji straży pożarnej, a jednocześnie przyjmował setki gości. Uznaliśmy, że stanowi to bezpośrednie zagrożenie dla przebywających w nim osób — wyjaśnia Mejer.

Prokuratura wtedy odmówiła zajęcia się sprawą. „Wyrażam nadzieję, że w obliczu nowych okoliczności prokuratura ponownie przeanalizuje występujące w «Hotelu Gołębiewskim» zagrożenia” — napisał teraz Jarzębski do prokuratury.

Dziękujemy Komendzie Wojewódzkiej Straży Pożarnej za udostępnienie zdjęć z akcji.

Mirosław Łukaszuk (Polskapresse)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)