PolskaPalikot: mielibyśmy 14% poparcia, gdyby nie ta sprawa

Palikot: mielibyśmy 14% poparcia, gdyby nie ta sprawa

Nie jestem dla jaj w polityce. Jestem po to, by ją zmieniać. Nie ma mowy o żadnym łączeniu się z Platformą - deklaruje w rozmowie z "Wprost" Janusz Palikot. Jak dodał, w ostatnim tygodniu kampanii jego ugrupowanie straciło 4% poparcia, bo na skutek "tego, co Kaczyński zaczął wyprawiać z Angelą Merkel" wyborcy przestraszyli się PiS i poparli PO.

Palikot: mielibyśmy 14% poparcia, gdyby nie ta sprawa
Źródło zdjęć: © PAP

16.10.2011 | aktual.: 16.10.2011 16:18

Szef Ruchu Palikota mówił w wywiadzie dla "Wprost", że jego celem nie jest natychmiastowa realizacja wszystkich postulatów z kampanii: opodatkowania księży, legalizacji marihuany, wyprowadzenia lekcji religii ze szkół, zliberalizowania ustawy antyaborcyjnej, wprowadzenia edukacji seksualnej w szkołach. - Ale coś z tego trzeba wybrać, co posuwa sprawy do przodu - mówi. Zdaniem rozmówcy "Wprost", zmiany należy przeprowadzić nie tylko ze względu na 10-procentowy wynik Ruchu Palikota.

Palikot dokonuje też w rozmowie z Piotrem Najsztubem analizy zachowań wyborców: jego zdaniem niektórzy z tych, którzy głosowali na Platformę Obywatelską wcale nie popiera tego, co działo się przez ostatnie cztery lata. Wyborcy z PO - jak mówił Janusz Palikot - "na pewno nie głosowali na koalicję z PSL". Palikot uważa, że ta część głosujących "wystraszyła się potwornie Kaczyńskiego". Szef Ruchu Palikota powołuje się przy tym na badania, które zleciło jego ugrupowanie. - W ostatnim tygodniu myśmy stracili 4%, bo ludzie, wystraszeni tym, co Kaczyński zaczął wyprawiać z Angelą Merkel, odeszli od nas i zagłosowali na Platformę, a przeciw niemu - twierdzi Janusz Palikot.

Rozmówca "Wprost" ocenia, że Donald Tusk jest mniej liberalny niż sześć lat temu. - Może to kwestia sprawowania władzy, może od niej nabiera się konserwatyzmu? - zastanawia się Palikot.

Mandat poselski z list Ruchu Palikota wywalczyli m.in. gejowski aktywista, transseksualistka i były ksiądz. Palikot wyobraża sobie scenę, gdy przed Jarosławem Kaczyńskim przemawia gej Robert Biedroń, a po nim transseksualistka Anna Grodzka. A po nich na mównicę wchodzi były ksiądz Roman Kotliński. - Jest w tym gombrowiczowski śmiech, śmiech Gargantui i Pantagruela - twierdzi Palikot.

- Niełatwo mi przestać się śmiać, jak sobie pomyślę o tych scenach - kontynuuje. - Ale w tym jest taka myśl, że to będzie oswajanie inności na gigantyczną skalę, bo media to będą ciągle pokazywały! Nastąpi w polskim społeczeństwie niesamowita transformacja, nawet jak my nie będziemy w żadnym rządzie, niczego nie zrealizujemy, bo nas przegłosują - zapowiada rozmówca "Wprost".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)