"Palenie trawy jest mniej naganne niż palenie papierosów"
– Pomysły posłów to po prostu nagonka na palaczy – projekt sejmowej Komisji Zdrowia zakazujący palenia niemal we wszystkich miejscach publicznych komentuje Waldemar Janeda, inicjator i współtwórca Frontu Wyzwolenia Palaczy. – Ostatnio zapalenie nielegalnego jointa jest mniej naganne niż palenie legalnych papierosów.
15.01.2010 | aktual.: 15.01.2010 15:12
Projekt ustawy „antynikotynowej” przewiduje, by zabronić palenia, m.in . we wszystkich pubach i restauracjach, samochodach służbowych, zakładach pracy, na ulicach. Choć jest znacznie bardziej restrykcyjny niż wcześniejsze propozycje, ma swoich zwolenników.
– Nareszcie – cieszy się Joanna Kierzyńska, urzędniczka. – Nie palę i nie widzę powodów, dla których miałabym wdychać dym na ulicy, przystanku czy w pubie. Jeśli ktoś chce się truć, niech to robi na własny rachunek.
O ile wtedy, gdy zakazywano palenia w szpitalach i urzędach, palacze milczeli, teraz ruszyli do ofensywy. Do Frontu Wyzwolenia Palaczy, którego powstanie ogłoszono w internecie, dołączyło ponad dwa tysiące osób. Ruch jest niesformalizowany, ale w imieniu prawie 10 milionów palących lobbuje na rzecz mniej zniewolonego dymku.
– Tydzień temu wysłaliśmy do posłów i senatorów list, w którym proponujemy, by właściciele pubów mogli wprowadzać regulaminy i karty klubowe . Jeśli ktoś podpisze regulamin, z którego wynika, że w pubie wolno palić – jego sprawa – twierdzi Janeda.
Także koncerny tytoniowe po raz pierwszy otwarcie wystąpiły w obronie swoich żywicieli.
– Ten projekt jest bardzo restrykcyjny i z tego powodu zły – mówi Grażyna Sokołowska, dyrektor ds. korporacyjnych i prawnych Imperial Tobacco, skądinąd niepaląca. – Szermuje się argumentem ochrony niepalących, a tak naprawdę regulacje te są wymierzone przeciwko palaczom. Naruszają ich gwarantowane przez konstytucję wolności. Uważamy, że rozwiązania prawne powinny być efektem kompromisu – dodaje.
Jakiego? Imperial Tobacco proponuje, by w małych lokalach gastronomicznych decyzję o tym, czy zakazać palenia, pozostawić palaczom, w większych zadekretować wydzielone miejsca dla zwolenników i przeciwników dymku.
Co na to sami zainteresowani?
– Wiem, że jestem w mniejszości, ale cieszyłbym się z takiego zakazu – mówi Bernard Ejgier, palący jak komin właściciel Klubokawiarni Meskal. – Mógłbym iść wtedy z dzieckiem do klubu na fajny koncert czy wernisaż , bo nie byłoby nakopcone. A może sam bym rzucił palenie? – wzdycha.
Ejgier obawia się jednak, że w Polsce wprowadzenie tego zakazu nie pójdzie łatwo.
– W Anglii ludzie palą na ulicy przed pubami – mówi. – U nas, jak na papierosa wyjdzie pięć osób, życzliwi sąsiedzi polewają ich wodą z wiaderek. Trzeba to zrobić rozsądnie.
Rozsądek będzie na pewno potrzebny posłom komisji zdrowia, która 21 stycznia ma nadać ostatni szlif projektowi ustawy o ochronie przed skutkami dymu tytoniowego. Może się wtedy okazać, że bardzo surowe zapisy znajdujące się w obecnej wersji dokumentu będę nieco złagodzone.
– Pierwszy projekt, nad którym pracowaliśmy, nie był zbyt restrykcyjny – mówi posłanka PO Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, członkini komisji zdrowia. – Zmieniło się to wtedy, gdy projekt trafił pod obrady podkomisji, którą kierował poseł Aleksander Sopliński z PSL, wielki zwolennik drastycznych ograniczeń w tym względzie. Wtedy, znalazły się tam np. zapisy całkowicie zabraniające produkcji e-papierosów, które stworzono przecież jako zdrowszą alternatywę dla palaczy. Został też wydłużony z 3 do 9 punktów katalog miejsc, gdzie palenie byłoby całkowicie zakazane. Jest jednak grupa posłów, którzy nie chcą iść tak daleko.
Poznańska posłanka sądzi, że uda się uzyskać mądry kompromis. Uważa jednak, że mimo wszystko powinny być miejsca, nie tylko publiczne, całkowicie wolne od dymu. To wszystkie zakłady świadczące usługi zdrowotne.
– Nie wyobrażam sobie lekarza w prywatnym gabinecie, który, przyjmując pacjentów, pali papierosa – dodaje posłanka.
Obecny projekt ustawy zakłada między innymi:
- wprowadzenie zakazu palenia w miejscach publicznych, np. szkołach, urzędach, stacjach, dworcach, przystankach;
- zakaz palenia w lokalach gastronomiczno-rozrywkowych, możliwe jest odstępstwo od zakazu, pod warunkiem wyodrębnienia osobnej palarni;
- całkowity zakaz reklamy wyrobów tytoniowych, poza kilkoma wyjątkami;
- likwidację obowiązku tworzenia palarni w zakładach pracy;
- dokładne oznaczenie (symbolem międzynarodowym) zakazu palenia;
- wprowadzenie grzywny 100 zł dla palących w niedozwolonych miejscach.