PolskaPadlina senatora

Padlina senatora

"Głos Wielkopolski" podaje, że - według
wstępnych szacunków inspektoratu ochrony środowiska z Piły -
padlina zakopana w Śmiłowie na polach firmy Farmutil, należącej do
senatora Henryka Stokłosy, zajmuje 22 ary.

"Odkryliśmy rowy długości ponad 100 metrów i szerokości 3 metrów. Szczątki zwierzęce zakopane były na głębokość co najmniej dwóch metrów, choć możliwe, że głębiej. W tej sytuacji nawet pobieżne obliczenia wykazują, że informacje podawane przez ekologów o tysiącu ton zakopanej padliny są bardzo prawdopodobne" - powiedział dziennikowi szef pilskiego oddziału Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (WIOŚ) Marek Duraj.

Sprawa stała się głośna po tym, jak ekolodzy poinformowali pilską policję o podejrzeniu nielegalnego "zutylizowania" padliny na polach Farmutilu HS w Śmiłowie. Znalezisko dokonane przez inspektorów WIOŚ wpłynęło na zmianę stanowiska Prokuratury Rejonowej w Chodzieży, która we wtorek nie zgodziła się na wydanie nakazu przeszukania terenu przez policję, ze względu na zbyt mało przekonujące dowody - czytamy w "Głosie Wielkopolskim".

"Sprawa zmieniła się diametralnie w chwili znalezienia zakopanych szczątków zwierzęcych" - wyjaśniła w rozmowie z gazetą zastępca prokuratora rejonowego Maria Rogacka. "W tej sytuacji byłam przygotowana na wydanie policji nakazu, jednak okazał się niepotrzebny, ponieważ funkcjonariusze zostali wpuszczeni na teren Farmutilu przez właściciela" - dodała.

Senator Henryk Stokłosa, właściciel zakładów, nie wypowiadał się na temat znaleziska, natomiast jego rzecznik Marek Barabasz oznajmił, iż komentarz ogłosi dopiero po oficjalnym zakończeniu kontroli. "Jestem zdziwiony, że przedstawiciele państwowych służb wypowiadają się dla mediów przed zakończeniem kontroli i przekazaniem nam protokołu" - powiedział "Głosowi Wielkopolskiemu" Barabasz.

To nie koniec kontroli w Farmutilu. Kontrolę zapowiedział zastępca głównego lekarza weterynarii Cezary Bogusz. Być może obejmie ona także inne tereny należące do senatora Stokłosy, o co zabiegają nie tylko pilscy ekolodzy. Problem zanieczyszczania środowiska przez zakłady utylizacyjne podnoszony jest także w innych częściach Wielkopolski - czytamy w "Głosie Wielkopolskim".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)