Pacjentka szpitala we Włocławku straciła bliźnięta. Jerzy Owsiak: jestem wstrząśnięty
Pacjentka szpitala we Włocławku w 8. miesiącu straciła bliźniaczą ciążę - podaje TVN24. Jak relacjonuje jej mąż, w czwartek miało być przeprowadzone cesarskie cięcie, ale w szpitalu nie było specjalisty, który mógłby przeprowadzić USG. Operacja miała być przełożona na piątek, ale w nocy z czwartku na piątek dzieci zmarły. W związku ze sprawą kontrole zleciły już resort zdrowia, Narodowy Fundusz Zdrowia i wojewoda. Stanowisko szpitala jest następujące: kobieta była pod właściwą opieką, a stan życia jej dzieci był monitorowany. - Informujemy że szpital we Włocławku został bardzo dobrze wyposażony przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Podejrzewamy, że winni są ludzie - piszą w oświadczeniu Jerzy i Lidia Owsiakowie.
Ojciec zmarłych bliźniąt, Arkadiusz Szydłowski relacjonuje w rozmowie z TVN24, że ciąża żony przebiegała z komplikacjami. Najpierw wystąpiła cukrzyca ciążowa, którą wyleczono szpitalnie. Potem, przed sylwestrem, kobieta trafiła do szpitala z objawami nadciśnienia. Spędziła tam ponad dwa tygodnie. Kiedy wychodziła, lekarze zapewniali, że wszystko będzie dobrze.
Zgodnie z zaleceniami kobieta zgłosiła się ponownie w czwartek, zaniepokojona gwałtownymi skokami ciśnienia. Według relacji ojca dzieci ginekolog zalecił niezwłoczne przeprowadzenie zabiegu cesarskiego cięcia. Nie zrobiono tego, gdyż - jak usłyszał od personelu szpitala - niezbędna do przeprowadzenia zabiegu osoba miała być na miejscu dopiero następnego dnia.
Jak wyjaśnia ojciec, lekarze badali ruchy płodów. O północy dzieci ruszały się. W trakcie kolejnych badań, po dwóch godzinach, okazało się, że dzieci nie żyją.
Ojciec, który utrzymuje, że szpital odmawiał mu udzielenia pełnych informacji na temat stanu zdrowia dzieci, powiadomił o sprawie organa ścigania.
Stanowisko Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. bł. ks. Jerzego Popiełuszki we Włocławku jest takie, że kobieta była pod właściwą opieką, a stan życia jej dzieci był monitorowany. - To tragedia dla rodziny, ale też dla personelu. Wyjaśnimy tę sprawę. Pierwsze informacje na temat pracy lekarzy będą w przyszłym tygodniu - mówi dyrektor ds. medycznych szpitala Krzysztof Motyl.
Waldemar Uszyński, ordynator oddziału ginekologii, powiedział TVN24, że decyzja o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia następnego dnia zapadła w czwartek wieczorem, bo nie było przesłanek, żeby robić tę operację w środku nocy.
- Wdrożyliśmy wszystkie konieczne zasady postępowania w takich przypadkach. Proszę zwrócić uwagę, że ona była dosyć krótko (w szpitalu - przyp. red.). Dzieci zmarły wewnątrzmacicznie przed upływem 24 godzin od przyjęcia - powiedział. - Zrobiliśmy to, co uważaliśmy za konieczne i to, co można było zrobić w tej sprawie.
"W związku ze śmiercią bliźniąt minister zdrowia zlecił szczegółową kontrolę placówki oraz pracy personelu medycznego. Wyjaśnianiem sprawy zajmują się konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa, a także konsultanci wojewódzcy w dziedzinie neonatologii, ginekologii i radiologii; dodatkową kontrolę przeprowadzają także NFZ i wojewoda" - poinformowało Ministerstwo Zdrowia.
Wyjaśnić sprawę chce też samorząd lekarzy. - Rzecznik odpowiedzialności zawodowej Jolanta Orłowska-Heitzman postanowiła o wszczęciu postępowania wyjaśniającego, czy nie doszło do przewinienia zawodowego ze strony lekarzy - podała po południu rzeczniczka prasowa Naczelnej Izby Lekarskiej Katarzyna Strzałkowska.
Prokuratura Rejonowa we Włocławku zabezpieczyła w sobotę dokumentację medyczną matki i dzieci w szpitalu. Jak poinformowano, po analizie materiałów i uzyskaniu wyników sekcji zwłok bliźniąt zostanie podjęta decyzja o ewentualnym wszczęciu postępowania w tej sprawie.
WOŚP: winni są ludzie, nie sprzęt
"Jesteśmy wstrząśnięci i zbulwersowani wiadomością o śmierci bliźniaczek we włocławskim szpitalu. Chcielibyśmy rodzicom zmarłych dzieci zaoferować wszelką pomoc prawną, stosowną do kroków jakie będą podejmowane, aby wyjaśnić tę sprawę" - czytamy w oświadczeniu Lidii i Jerzego Owsiaków przesłanym Wirtualnej Polsce.
"Informujemy że szpital we Włocławku został bardzo dobrze wyposażony przez Fundację Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w sprzęt do ratowania życia noworodków taki jak: inkubatory, infant flow, stanowisko do resuscytacji, a w 2013 roku szpital otrzymał bardzo nowoczesny ultrasonograf (to urządzenie obsługuje lekarz, a nie technik na którego brak powołuje się szpital). Podejrzewamy, że po raz kolejny nie sprzęt, a ludzie są winni podobnej sytuacji, że niestety po raz kolejny odpowiedzialność za ten wypadek zostanie rozmyta i niewyjaśniona, co stało się pewnym standardem postępowania w państwie polskim. Liczymy także na wsparcie mieszkańców Włocławka i zaprzyjaźnionych z Fundacją firm" - podkreślono w komunikacje.
Źródła: TVN24,PAP,WP.PL