Pacjent groził sanitariuszowi?
Policja i prokuratura w Zgierzu (Łódzkie) bada,
czy pacjent groził bronią sanitariuszowi pogotowia ratunkowego.
Pacjent - emerytowany oficer wojska - nie pozwolił zrobić sobie
zastrzyku i miał grozić pracownikowi pogotowia bronią palną.
28.02.2006 | aktual.: 28.02.2006 20:22
Jak poinformowała rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego Łodzi Danuta Korcz, do zdarzenia doszło w niedzielny wieczór. Ponieważ w niedzielę poradnia, gdzie leczył się pacjent była zamknięta, zespół pogotowia otrzymał od lekarza zlecenie wykonania zastrzyku pacjentowi w domu.
Do pacjenta pojechała karetka zabiegowa zgierskiego pogotowia; w jej obsadzie znajdował się tylko kierowca i sanitariusz. Z relacji pracowników pogotowia wynika, że gdy pacjent zobaczył sanitariusza zaatakował go krzycząc, że "nie pozwoli sobie wstrzyknąć pavulonu". Nie pozwolił zrobić zastrzyku; zażądał, aby żona podała mu pistolet i amunicję. Gdy pacjent zaczął ładować broń, sanitariuszowi udało się uciec z mieszkania - dodała rzeczniczka pogotowia. Mężczyzna prawdopodobnie miał pozwolenie na broń.
W tym roku doszło już do kilku napadów na pracowników łódzkiego pogotowia. W styczniu lekarz został pobity, po tym jak odmówił pacjentowi bez dokumentów, wypisania recepty na insulinę. Uderzony i przewrócony na ziemię lekarz doznał rozcięcia głowy i trafił do szpitala. Agresywnego pacjenta zatrzymała policja. Natomiast kilka dni temu napadnięta i okradziona z dokumentacji medycznej została lekarka pogotowia.
Według rzeczniczki niedzielna napaść to pierwszy od dłuższego czasu incydent, w tle którego jako argument pojawił się pavulon. W łódzkim sądzie od niemal roku toczy się proces w którym na ławie oskarżonych zasiadają dwaj byli sanitariusze i dwaj byli lekarze łódzkiego pogotowia. Sanitariusze są oskarżeni o zabójstwo w latach 2000-2001 łącznie pięciu pacjentów przez podanie im pavulonu (leku zwiotczającego mięśnie).
Dwóch lekarzy prokuratura oskarżyła o narażenie w sumie 14 pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne doprowadzenie do ich śmierci. Całej czwórce zarzuca się także przyjmowanie pieniędzy od firm pogrzebowych za informacje o zgonach. B. sanitariuszom grozi dożywocie, a lekarzom do 10 lat więzienia.