Pacjenci protestują - nie zamykajcie nam oddziału
Siedemnastu pacjentów okupuje oddział dermatologiczny szpitala w Kłodzku na Dolnym Śląsku. Bronią go przed likwidacją. Widmo zamknięcia zawisło nad dermatologią, która nie ma podpisanego kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Czy NFZ chce wrócić do
czasów, gdy trędowatych wywożono na wyspę, żeby umierali? - pyta jeden z protestujących, Krzysztof Mokrzyński.
16.06.2006 | aktual.: 16.06.2006 17:13
Pacjenci mówią, że na oddziałach dermatologicznych w innych szpitalach w regionie nie ma miejsc. W Legnicy i Wrocławiu przyjmują zapisy na sierpień i wrzesień - opowiadają.
Decyzję o wstrzymaniu przyjęć na oddział dermatologiczny podjął dyrektor szpitala w Kłodzku, Aleksander Niedzielski. Do czerwca placówka miała pozwolenie NFZ na rozliczanie pacjentów tego oddziału w ramach oddziału internistycznego. Umowa taka była efektem styczniowego strajku pracowników szpitala.
Niedzielski poinformował, że na kolejne miesiące nie ma zgody na takiego typu rozliczanie dermatologii. Nie mogłem zrobić nic innego, tylko wstrzymać przyjęcia chorych. Personel udało mi się przenieść na inne oddziały. Obyło się bez zwolnień - mówił dyrektor szpitala.
Pacjenci, którzy okupują szpital, mają zapewnioną doraźną opiekę. Po rozmowach z nimi dyrektor skierował na oddział dermatologiczny kilka pielęgniarek i lekarza. Jak mówią protestujący, będą okupować szpital na zmianę z innymi chorymi.
Jak powiedział Mokrzyński, kilka razy pacjenci wysyłali do dyrektora NFZ we Wrocławiu Andrzeja Woźnego listy z pytaniami dotyczącymi przyszłości szpitala w Kłodzku. Nie dostali odpowiedzi; teraz chcą, żeby dyrektor Woźny przyjechał do nich.
Tymczasem, zdaniem rzecznik prasowej oddziału NFZ we Wrocławiu, jej szef oficjalnie nic nie wie o proteście.