Pachnące tańce w teatrze
„Aromaty" - pierwszy w Polsce taneczny spektakl zapachowy będzie można zobaczyć 4 kwietnia o godz. 19.00 w Teatrze Małym. Wyprawa w krainę tańca i zapachu jest niezwykle bogata - na scenie stoją eleganckie flakony, palą się kadzidła, rozsypany proszek zapachowy miesza się w powietrzu z rozpylanymi perfumami. Zapachowe przedstawienie przygotowała Republika Tańca - Teatrzyk Okazjonalny z Sopotu.
Jacek Krawczyk współtwórca choreografii - wywodzący się z Teatru Ekspresji Wojciecha Misiuro - pokierował nią w stronę swobodnego, niemal mistycznego, ruchu uzupełnionego przez unoszący się w przestrzeni gry zapach. Teatrzyk Okazjonalny wykorzystał u widza zmysł, którego zazwyczaj nie spodziewamy się użyć, gdy przekraczamy próg sali teatralnej. Kilkanaście subtelnych korzennych zapachów, z delikatną nutą cedru, aloesu i piżma przywołuje na myśl świat Orientu, buddyjskich świątyń, indyjskich ulic.
W swej warstwie dramaturgicznej “Aromaty” nawiązują do wschodnich medytacji – tancerze (Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk) uwięzieni w matematycznym znaku nieskończoności – znak jest rozrysowany proszkiem zapachowym na podłodze baletowej – próbują się wyrwać ze swoich samotnych światów, odnaleźć, ale niekoniecznie po to, by ich świat był wspólny. On uwięziony w błękitnym świetle, ona w czerwonym, przypominają swoim zachowaniem wschodnią historię o błękitnym i czerwonym tygrysie, które szukają się przez całe życie, a jeśli uda im się spotkać – giną.
Spektakl ma jednak europejski charakter. Stawia pytania, czy potrafimy jeszcze wykorzystywać węch, czy pamiętamy jak pachnie ludzkie ciało, ale solowa scena Joanny Czajkowskiej do dźwięków błyskawicznie uwalnianych migawek aparatów fotograficznych przypomina nam, że nadal jesteśmy w krwiożerczym świecie pieniędzy, mediów. Ciągle obserwowani, poganiani, oglądani. Czy ten pośpiech jest potrzebny? Czy uwięzieni w nim mamy czas na coś tak błahego jak zapach...? I czy to, co pachnie jest w tym świecie jeszcze ważne?
Polskie niezależne (a raczej nieinstytucjonalne) teatry tańca coraz częściej zaczynają eksperymentować z różnego rodzaju efektami wykraczającymi poza sferę ruchu. Podążając za światowymi tendencjami przekroczenia tworzą własną, specyficzną estetykę. W ostatnich dwóch latach powstało kilka takich spektakli. Wśród nich znajduje się np. PLASTIQUE dod. (Magda Jędra i Zibi Bieńkowski) z Gdańska, który w choreografii „tele TRANSIS” przy użyciu subbufferów wykorzystuje m.in. zmysł dotyku, a niski dźwięk wydobywający się z głośników, trzęsie teatralnymi krzesłami. Leszek Bzdyl (Teatr Dada von Bzdulow) w „Strategii” sam na scenie montuje dźwięk i operuje teatralnym światłem. Natomiast Wojciech Mochniej z Gdańskiego Teatr Tańca (Melissa Monteros i Wojciech Mochniej) w solo „Trzy, trzydzieści trzy...” improwizuje do nagranego wcześniej swojego tańca na wyświetlanym filmie. Techniki wideo zastosowane są m.in. w „Więcej niż oczekujesz” Kina Variatino i „W błogosławionym nawiasie” Magdaleny Reiter. (mdz)