P. Kowal: nie ciągnąć już sprawy z "Tageszeitung"
Sprawy z "Tageszeitung" nie ma sensu dłużej ciągnąć. Konflikt między Polską a Niemcami czy Polską a Rosją to sprawa wykreowana przez media, choć miały w tym udział również osoby z życia publicznego - powiedział Paweł Kowal, poseł Prawa i Sprawiedliwości, jeszcze Przewodniczący Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, a od momentu zaprzysiężenia rządu Jarosława Kaczyńskiego wiceminister spraw zagranicznych w "Sygnałach Dnia PR1".
14.07.2006 | aktual.: 14.07.2006 10:11
"Sygnały Dnia PR1":Polityka zagraniczna nie schodzi z pierwszych stron nie tylko naszych gazet. Niemcy coraz mocniej krytykują politykę zagraniczną braci Kaczyńskich. Kanclerz Niemiec Angela Merkel zatelefonowała do polskiego premiera, aby szukać wyjścia z impasu. Podobno reakcję Niemiec na "Tageszeitung" Jarosław Kaczyński uważał za niewystarczającą, ale telefon jednak odebrał.
Paweł Kowal:Oczywiście, że odebrał. Myślę, że sprawy "Tageszeitung" nie ma sensu już dłużej ciągnąć. Nawiasem mówiąc, ja też jestem bardzo zaniepokojony tym, co się dzieje w niemieckiej prasie. Jest to też takie, myślę, zadanie właśnie w dużym stopniu dla elit, dla elit intelektualnych, dla tych, którzy przez lata mówili, że są zainteresowani poprawą stosunków polsko-niemieckich i po naszej stronie, i po stronie niemieckiej. Myślę, że dzisiaj powinni już z uwagą i pewnym niepokojem patrzeć na to, jak jest przedstawiana Polska i zabierać głos. Natomiast telefon w stosunkach międzynarodowych jest rzeczą normalną, ma taki swój wymiar, że oznacza pewną bliskość też kraju.
Niemieccy politycy są podzieleni co do tego, jak ułożą się stosunki z Polską. Część mówi tak, że rząd Rzeczpospolitej wszczynając spór, przecenił swoje znaczenie i skompromitował się jako partner Berlina. Inni skłaniają się ku stwierdzeniu, że należy oddzielić to, co mówią bracia Kaczyńscy od tego, co robią.
- Myślę, że ani jedni, ani drudzy nie mają racji. Rząd Rzeczpospolitej nie wszczynał żadnego sporu, nie znam żadnej wypowiedzi rządu. Były zdecydowane wypowiedzi poważnych polityków. Myślę, że też warto, żebyśmy się wszyscy przyzwyczaili, że w Europie czasem się mówi zdecydowanym językiem po to, żeby osiągać swoje narodowe cele. Jestem przekonany, że w sprawach ważnych, trudnych, a w stosunkach polsko-niemieckich jest kilka ważnych i trudnych spraw, podobnie by się zachowywali Niemcy broniąc swoich spraw, podobnie by się zachowywali Francuzi. I myślę, że warto zawsze taką miarę przyłożyć – czy nasi partnerzy tak łatwo daliby za wygraną w sprawach dla siebie ważnych, czy stawialiby sprawę ostro, używając wszystkich możliwych środków.
Ale ta sprawa trwa, niemiecka gazeta pod lupą śledczych, prokurator krajowy o "Tageszeitung": "Nie wyobrażam sobie, żebyśmy się tym nie zajęli". No i się zajęli.
- Nie znam szczegółów. Jest jeszcze wcześnie, nie czytałem całej dzisiejszej prasy.
Rosyjska "Niezawisimaja Gazieta" pisze, że Polska staje się coraz bardziej krnąbrna pod władzą braci Kaczyńskich. Czy ten konflikt między Niemcami i Polską, między Rosją a Polską, może to trudno nazwać konfliktem, ale te różne inne interpretacje wielu rzeczy, podłoże ma w Gazociągu Północnym? Że nikt Polski nie zapytał – ani Niemcy, ani Rosjanie – o to, czy mogą budować, czy zechce Polska pomóc, będzie miała jakieś z tego korzyści?
- Panie redaktorze, na pewno kwestia bezpieczeństwa energetycznego w kilku wymiarach jest super ważną sprawą dla polskich interesów. I jak sam pan widzi, jak się z takiego punktu widzenia spogląda na relacje polsko-niemieckie czy polsko-rosyjskie, to łatwiej widać, że jednak w tych sporach, w tych dyskusjach o coś chodzi. Natomiast przecież Polska właśnie używa tego arsenału, jakiego używałby każdy inny kraj, arsenału środków dyplomatycznych, nacisków, wypowiedzi. To jest wszystko normalne. Polska używa go po to, żeby bronić czy żeby występować w imieniu swoich interesów. Natomiast nie ma konfliktu, nie ma na pewno konfliktu między Polską a Niemcami, między Polską a Rosją. Zresztą nawet sobie trudno wyobrazić konflikt między Polską a Niemcami. To, że niektórzy tak mówią i że to są ludzie, którzy zajmują się stosunkami międzynarodowymi, to nawet mnie trochę bawi. Polska i Niemcy należą do Unii Europejskiej, są powiązane na setki, dziesiątki sposobów. To nie jest tak, że wypowiedzi polityków czy artykuły w
gazetach mogą zepsuć te stosunki. Natomiast polscy politycy mają obowiązek, polskie służby zagraniczne mają obowiązek stawiać jasno polskie interesy. I sam pan wskazuje na jakiś bardzo istotny element polskich interesów, czyli bezpieczeństwo energetyczne, czyli to, że Polska powinna na równych prawach zabierać głos w sprawach, które jej żywotnie dotyczą, choćby właśnie ten gazociąg.