"Owsiak nie jest gorszym wzorcem niż Jan Paweł II"
Jerzy Owsiak, w rankingu autorytetów (zrobionych dla "Rzeczpospolitej" przez SMG/KRC) uzyskał 40% poparcia (tuż przed Kubą Wojewódzkim i Szymonem Majewskim). W podobnych rankingach, robionych kilka lat temu, niekwestionowanym bohaterem był zawsze Jan Paweł II, przed Adamem Małyszem (jeśli była zima) i Michałem Wiśniewskim (jeśli było lato). Co pokazuje taki ranking? Po pierwsze, że nie odróżniamy autorytetów od idoli. Po drugie, że jesteśmy nasączeni kultura masową i brak nam należytych miar dla oceny wartości osób publicznych. Po trzecie, że mało czytamy i nie interesujemy się ani nauką, ani kulturą wysoką (w rankingu nie pojawił się żaden naukowiec, pisarz czy artysta); po czwarte że, nie istnieje coś takiego jak "pokolenie JP II". Co najwyżej "pokolenie Owsiaków I". Ale może to i lepiej?
20.07.2009 | aktual.: 20.07.2009 06:10
Przypomnijmy wszelako, że autorytet to ktoś, kto posiada mądrość czyli wiedzę w zakresie spraw egzystencjalnych i moralnych. Możemy go słuchać, naśladować, udawać się do niego po radę. Jest życiową busolą, niezależnie od tego czy żyje czy nie (bez sensu jest więc narzekać na kryzys autorytetów, bo de facto jest ich coraz więcej, ze śmiercią ich nie ubywa). Idol natomiast to autorytet papierowy, może być nim ktokolwiek jeśli wystarczającą ilość razy pojawił się w telewizji, jeśli zaszokował i szokuje regularnie, jeśli jest wzorem w zakresie stylu bycia (ubierać się jak on/ona! robić to co on/ona, być sławnym jak on/ona!). Ale te wzorce nader szybko się zmieniają. Żyjemy więc w świecie kultury masowej, która dostarcza idoli i przez którą nie sposób przedrzeć się prawdziwym autorytetom.
A być może nie są nam oni w ogóle potrzebni?
Być może potrzebujemy telewizyjnych gwiazd, a nie pisarzy, poetów, filozofów, mędrców czy przywódców religijnych polskiego pochodzenia?
W sumie Owsiak nie jest gorszym wzorcem niż Jan Paweł II. Dla przeciętnego człowieka, który w życiu nie widział żadnego z papieskich dokumentów, nie zetknął się z tomizmem, teologią, encykliką, ani z biblią (bo w Polsce - mam wrażenie - biblia tkwi na jakimś indeksie ksiąg zakazanych, tak mało ludzi ją czyta i zna), papież był niczym idol, który przybywał z dalekiej krainy, wchodził na scenę otoczony bogactwem i ogromną publicznością i dawał spektakl. Owsiak tez daje spektakl, tyle że jest w nim bardziej autentyczny, znacznie mniej rytualny niż papież. Poza tym jego działalność daje bezpośrednie skutki: w szpitalach pojawia się aparatura, która ratuje życie. Jeśli chodzi natomiast o autorytet większego kalibru nie wiadomo, czy podąża za jego wysiłkiem jakaś aparatura czy nie.
Owsiak w znacznie większym stopniu niż papież, uosabia dla przeciętnego człowieka ewangeliczną zasadę miłości bliźniego. Mniej o tym mówi, ale - z pewnością - wciela ja w życie. Mimo że jest tylko idolem.
I tak Owsiak jako idol kultury masowej sprawdza się w roli autorytetu, tak autorytet Jan Paweł II sprawdzał się doskonale w roli idola. A co było bardziej autentyczne, tego nie wie nikt.
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski