Owinięci w bawełnę
W Niemczech rozgorzał spór o strój dla uczniów. Z uwagi na zrozumiałe skojarzenia niektórzy wolą nie używać słowa „mundurek”.
19.11.2007 | aktual.: 19.11.2007 10:21
Jan ma teraz jakieś 16 lat. Ciekawe, czy rzeczywiście zostanie zoologiem – takie miał marzenie przed siedmioma laty, gdy do Hamburga zjechał tłum reporterów, aby zapewnić Janowi i innym uczniom szkoły w dzielnicy Sinstorf miejsce w archiwach. Tonąca w zieleni szkoła z czerwonej cegły, a w szczególności klasa 5B, była w 2000 roku na ustach wszystkich. Placówka w Sinstorf to jedna z pierwszych niemieckich szkół, w których wprowadzono łagodny wariant klasycznego mundurka uczniowskiego w postaci ujednoliconej górnej części garderoby. Ten rodzaj mundurka uczniowie muszą nosić w państwowych szkołach w Wielkiej Brytanii, Indiach, Australii, Singapurze, Nowej Zelandii, Japonii, na Cyprze, a także w prywatnych szkołach w Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie. Inaczej jest w Niemczech, gdzie odstąpiono zarówno od mundurków, jak i od wielu innych form unifikacji. Niemcy nauczyli się odnosić nieufnie do mundurów wojskowych.
Około 400 uczniów z Sinstorf od siedmiu lat nosi jednolite swetry, koszulki i inne górne części garderoby z ustalonej kolekcji, nieznacznie tylko zmienianej z biegiem czasu. Od tego czasu w Niemczech zauważa się pewnego rodzaju antagonizm. Po jednej stronie w toczącej się debacie nad strojami uczniowskimi znajdują się zwolennicy nowego tekstylnego porządku. Do tej grupy, oprócz Jana, należy również kanclerz Angela Merkel (Mundurki szkolne wzmacniają poczucie przynależności do wspólnoty) i były szef bawarskiej CSU, a do niedawna premier Bawarii Edmund Stoiber (To dobry pomysł). Wtóruje im minister sprawiedliwości Brigitte Zypries (W ten sposób znika problem islamskich chust) i minister edukacji Annette Schavan (Dobre rozwiązanie wobec szału na punkcie markowych ubrań).
Piętno Aldiego
Ale wielu Niemców ma odmienne zdanie na ten temat. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego w maju 2006 roku, prawie 60 proc. obywateli nie zgadza się na wprowadzenie jednolitych strojów w szkołach. Wyniki takie nie powinny nikogo dziwić. Jak wiadomo bowiem z innej ankiety, większość Niemców zdecydowanie odrzuca również podporządkowanie się obowiązującym w miejscu pracy rozporządzeniom dotyczącym ubioru, o czym z przykrością można się nieraz przekonać na własne oczy.
Gerhard Matzig
Źródło: Süddeutsche Zeitung
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".