Otyłych nie przyjmujemy
Jeżeli ktoś ma nadwagę to oznacza, że się objada, jest leniwy, nie chce mu się pracować. Natomiast osoba szczupła z pewnością jest bardziej dynamiczna, energiczna i narzuca sobie pewną dyscyplinę. Taki schemat myślenia zdaje się dominować w społeczeństwie i oczywiście na rynku pracy.
Szefowie zapominają o uwarunkowaniach genetycznych, chorobach i terapiach będących przyczyną nadwagi. Kierują się stereotypami, które często dyskryminują wartościowych pracowników.
- Aktualnie żyjemy w kulturze, w której nasz wygląd jest ważnym elementem w procesie oceny nas jako osób. W procesie percepcji drugiej osoby często popełniamy błąd zwany „efektem aureoli”, który polega na tym że jeśli osoba jest dla nas atrakcyjna często przypisujemy jej inne pozytywne cechy jak na przykład wysoka inteligencja, czy otwartość na ludzi, choć obiektywnie nie wiemy czy dana osoba te cechy posiada – tłumaczy Dominika Deka, Corporate Human Resources Specialist w firmie VTS HQ Sp. z o. o.
- W procesie szukania pracy wygląd jest jednym z czynników, który wpływa na wrażenie jakie wywieramy na osobach decyzyjnych. Wiele zależy od charakteru pracy. Czasem wysoka reprezentacyjność jest preferowana, czasem stanowisko wymaga innych kompetencji i wygląd jest zupełnie nieistotny. Sytuacja osób otyłych jest często uzależniona od indywidualnych preferencji i stylów poznawczych osoby oceniającej. To od poziomu jej świadomości zależy, na ile podda się przedświadomym uprzedzeniom, a na ile skupi się na konkretnych wymaganiach odnośnie wiedzy i kompetencji potrzebnych na danym stanowisku - dodaje.
Chociaż w Polsce nie przeprowadzono badań dotyczących dyskryminacji otyłych przez potencjalnych pracodawców, czy też osób już zatrudnionych w zakładach pracy, wiele osób zmaga się z tym problemem na co dzień. Powszechnie sądzi się, że takie sytuacje, jak również inne formy dyskryminacji oraz naruszania praw pracowników, częściej zdarzają się w małych firmach. Przejawem dyskryminacji może być nawet wymóg załączenia zdjęcia do dokumentów aplikacyjnych.
– Stereotyp Grubasa? Nic innego nie przychodzi mi teraz na myśl jak tylko stwierdzenie że znakomita większość nas w bardzo podobny sposób, stała się grubasami. W podobny sposób walczy ze swoimi kilogramami (czyli sobą) i przegrywa w podobny sposób. Poczytuję sobie właśnie zapiski z „grubych” blogów i widzę w tym wszystkim siebie - swoją walkę, swoje nieszczęście, swoją naiwność. Podobnie jak wiele innych Grubasów podejmuję walkę z kilogramami przed każdą zbliżającą się imprezą, wielkim wyjściem tudzież inną okazją wymagającą publicznego „pokazania się” i zaprezentowania swoich atutów urody, których z resztą mam niewiele, bo przecież gdybym tylko była szczupła wszyscy, by mnie lubili, szanowali i podziwiali może – pisze jedna z internautek w swoim blogu.
Czy jednak nie jest tak, że otyłość może stać się wymówką dla niepowodzeń?
– Osobiście znam wiele osób otyłych, które z powodzeniem osiągają sukcesy w swoim życiu zawodowym. Są bardzo często osobami pogodnymi, przedsiębiorczymi, pewnymi siebie i swoich kompetencji. Osoby z nimi współpracujące nawet nie dostrzegają, że cierpią one na otyłość. Można by się zatem zastanawiać czy otyłość jest przyczyną niepowodzeń w pracy czy też przyczyną mogą być inne cechy osobowości danej osoby – zastanawia się Dominika Deka, doradca personalny.
Dyskryminacja ze względu na otyłość różni się od tej ze względu na rasę, czy płeć, ponieważ według większości społeczeństwa otyłość jest kwestią wyboru. Tymczasem zgodnie z kodeksem pracy, jakakolwiek dyskryminacja w zatrudnieniu, bezpośrednia lub pośrednia jest niedopuszczalna. Jak jednak udowodnić, że przyczyną dyskryminacji jest otyłość? Jeżeli w miejscu pracy spotykamy się z przytykami dotyczącymi naszej sylwetki i jesteśmy w stanie to przytoczyć dowody, na przykład relacje świadków, możemy wystąpić do inspekcji pracy, sądu pracy, czy na przykład stowarzyszenia zajmującego się walką z mobbingiem.
A jak sytuacja osób otyłych na rynku pracy kształtuje się w innych krajach? Eurobesitas dba o prawa otyłych w 9 krajach europejskich. Pomaga im radzić sobie z problemami natury zdrowotnej i psychicznej, w tym rónież z poczuciem dyskryminacji. Często zgłaszają się osoby, których praca wymusza siedzący tryb życia. Można więc zauważyć, że nawet osoby już zatrudnione, mogą być dyskryminowane, jeśli przytyją od czasu podjęcia pracy.
W Stanach Zjednoczonych zapisy konstytucji zabraniają dyskryminować kogokolwiek ze względu na rasę, religię, wiek czy płeć. Choć w tej wyliczance pominięto ludzi otyłych, można sobie dopowiedzieć, że w kraju słynącym z umiłowania wolności i przynajmniej oficjalnie z tolerancji, dyskryminacja nie powinna dotyczyć osób otyłych.
Tymczasem, choć społeczeństwo amerykańskie tyje na potęgę, otyli Amerykanie nie mają zapewnionej ochrony prawnej przed dyskryminacją. Naukowcy z Uniwersytetu Yale przeprowadzili badania, z których wynika że dyskryminacja otyłych zdarza się coraz częściej i to zarówno w pracy, jak i w codziennych kontaktach z innymi ludźmi. W okresach od 1995 do 1996 oraz 2004 do 2006 dwukrotnie przebadano 1100 osób w wieku od 35 do 74, z indeksem BMI większym niż 35.
Badanych pytano o odczuwalne przejawy dyskryminacji w różnych sferach życia – jak na przykład aplikowanie na studia i o stypendia, załatwiane spraw w banku, czy na policji. Respondenci mieli odpowiedzieć, czy w sytuacjach życia codziennego czuli się dyskryminowani, a jeśli tak, to z jakiego powodu. Mogła to być rasa, płeć, niepełnosprawność, religia, orientacja seksulana, waga lub wzrost. O ile w latach 90-siątych 7 proc. badanych uznało, że przyczyną dyskryminacji lub wręcz prześladowania jest waga, o tyle 10 lat później sądziło tak już 12 proc. badanych.
Opinie na temat, tego jak radzić sobie z problemem otyłości i jednocześnie nie być posądzonym o dyskryminację, sa bardzo różne. Bardzo głośnia stała się sprawa szefa policji w Chicago, który aby skłonić pracowników do zrzucenia wagi, kazał im podchodzić do testów sprawności fizycznej. Departament Policji oferuje dobrowolny program, w ramach którego osoby, którym uda się zdać test, otrzymają premię w wysykości 250 dolarów.
Pojawiają się jednak głosy, że nawet dobrowolny program to przejaw dyskryminacji. Ukuto już nawet temin “weightism” odnoszący się do dyskryminacji osób otyłych. Z problemem otyłości zmagać się zaczyna już nawet z natury szczupłe japońskie społeczeństwo. Dlatego japoński rząd postanowił wytoczyć najcięższe działa. Od kwietnia, firmy zatrudniające ludzi z nadwagą, zapłacą o 10 proc. wyższą składkę emerytalną. Kierując się pobudkami ekonomicznymi, korporacje przyłączyły się do państwowej kampanii społecznej. Zgodnie z nowymi przepisami, pracownicy powyżej czterdziestego roku życia, powinni być regularnie ważeni.
Jeżeli pracownicy nie zmieszczą się w wyznaczonych normach, ich pracodawcy za to zapłacą. Specjaliści liczą na to, że bodziec finansowy zadziała i w związku z tym spadną koszty leczenia wywołane otyłością japońskiego społeczeństwa. Ponieważ problem dotyczy głównie mężczyzn w średnim wieku, panowie z obwodem talii większym niż 80 cm otrzymają program ćwiczeń, dieta, a nawet specjalistyczna opieka lekarska. W ciągu ostatnich 10 lat średnia waga mężczyzn wzrosła o 10, a kobiet o 6 proc.
Często jest tak, że osoby puszyste z góry zakładają, że na pewne stanowiska nie mają po co aplikować, bo dyskwalifikuje je waga. Czy mają rację? Zgrabna sylwetka wymagana jest zwykle na stanowiskach reprezentacyjnych. Wystarczy się zastanowić, czy często widzimy osoby puszyste, na stanowiskach, gdzie wymagany jest bezpośredni kontakt z klientem. A już absolutnym kuriozum byłaby otyła stewardessa. Nie często spotkamy też kelnerów asystentki prezesów, czy ekspedientki w drogich butikach mających problem z nadwagą.
(rasz)