Otylia Jędrzejczak: nie żałuję decyzji o dwóch startach
Są jednak trzy medale. Nie żałuję swojej decyzji, żeby popłynąć sto i czterysta w ciągu czterdziestu minut. Jestem z tego naprawdę, aż wręcz przeciwnie, bardzo dumna - powiedziała Otylia Jędrzejczak, gość "Sygnałów Dnia".
23.08.2004 10:09
Sygnały Dnia: — Dziś zabawna historia była przed przyjściem pani do naszego studia.
Otylia Jędrzejczak: — Tak, zapomniałam przedstawić zegarka z ateńskiego czasu i o godzinę wcześniej zjawiłam się na miejscu zbiórki, że tak powiem.
Sygnały Dnia: — I mamy swojego Iana Thorpe’a, tyle że ładniejszego, to taki jest ogólny ton doniesień prasowych. Otyliomania się zrobiła. Jak pani na to reaguje?
Otylia Jędrzejczak: — Czy zrobiła? Ja się bardzo cieszę tym, że swoim sukcesem mogłam sprawić przyjemność innym. W sumie głównie pływam dlatego, że lubię, a że przy okazji ktoś może się z tego cieszyć równie mocno jak ja, to jest dla mnie po prostu bardzo duże wyróżnienie. A czy Otyliomania, to zobaczymy kiedyś w przyszłości.
Sygnały Dnia: — Przed igrzyskami mówiła pani: Jak popłynę słabo, mam plan awaryjny — pójdę do rodziców i będę mogła w końcu poimprezować, a potem to się chyba pójdę powiesić. Maciek, mój narzeczony, też pójdzie ze mną, bo nie może żyć beze mnie.
Otylia Jędrzejczak: — No, pójdziemy się powiesić na huśtawce i będziemy się huśtać, to pod tym względem, nic większego.
Sygnały Dnia: — No i teraz przed panią półtora miesiąca urlopu? Czy dobrze przeczytałem, czy więcej?
Otylia Jędrzejczak: — W planie odpocząć troszeczkę od treningu w wodzie, czyli na początku nie będę w ogóle wchodziła do wody. Później, gdzieś, wydaje mi się, po trzech, czterech tygodniach wskoczę, bo jestem taką osobą, która po czterech tygodniach bardzo tęskni i robi się nerwowa, tylko nie będzie to bardzo mocny trening. Konkretny trening podejmę dopiero w styczniu i będę się przygotowywać do mistrzostw świata.
Sygnały Dnia: — Antywodna kuracja?
Otylia Jędrzejczak: — Można tak powiedzieć. Czasami trzeba po prostu zatęsknić, żeby potem mieć wielką ochotę do czegoś.
Sygnały Dnia: — Najpierw było srebro, potem było srebro, czyli taki lekki niedosyt, wyczuwało się nawet w pani wypowiedziach po tych w sumie ogromnych sukcesach takie zdenerwowanie i żal, że jednak się nie udało, ale potem za trzecim razem złoto. Co pani z tych biegów — szybkich bardzo przecież — pamięta najbardziej? Czy w ogóle śledzi pani każdą sekundę swojego ruchu w wodzie?
Otylia Jędrzejczak: — Jeszcze nie miałam okazji tego prześledzić na kamerze, ale to co, pamiętam, to rzeczywiście po srebrze na sto motylkowym była bardzo zadowolona, nie spodziewałam się tak wysokiego miejsca. Na czterysta craulem, po tym, jak płynęłam, miałam większe troszeczkę ambicje, ale niczego nie można przewidzieć. Spodziewałam się, że będę miała więcej czasu między dwoma dystansami. Było to czterdzieści pięć minut, a w sumie w rezultacie wyszło dziesięć minut naprawdę takiego momentu, że mogłam przysiąść.
Sygnały Dnia: — To zdecydowanie za mało jest dla sportowca.
Otylia Jędrzejczak: — Dekoracja nie jest jednak odpoczynkiem. Nawet popychałam dziewczyny do przodu: chodźcie szybciej, bo ja mam kolejny start. Ale odwdzięczyłam sobie to wszystko na dwieście motylkowym. Są to jednak trzy medale. Nie żałuję swojej decyzji, żeby popłynąć sto i czterysta w ciągu czterdziestu minut. Jestem z tego naprawdę, aż wręcz przeciwnie, bardzo dumna.