Otwarto wystawę IPN - "Ofiary stanu wojennego"
Kilkadziesiąt reprodukcji fotografii
przedstawiających osoby, które zginęły od początku stanu wojennego
do roku 1989 w wyniku represji systemu komunistycznego, można od
czwartku zobaczyć w Szczecinie na wystawie "Ofiary stanu wojennego".
22.03.2007 | aktual.: 22.03.2007 17:52
Ekspozycję, przygotowaną przez Instytut Pamięci Narodowej, otwarto przed gmachem szczecińskiego Urzędu Miejskiego. Na metalowych stelażach ustawiono ponad 50 dużych plansz, na których umieszczono czarno-białe zdjęcia ofiar oraz krótkie informacje na ich temat.
Wystawa ukazuje m.in. sylwetki trzech księży zamordowanych w latach 80-tych, w tym portret ks. Jerzego Popiełuszki oraz 19- letniego maturzysty Grzegorza Przemyka.
To dobrze, że dziś także szczecinianie mogą zobaczyć twarze tych niewinnych, zwykłych ludzi, którzy ginęli w czasach komunizmu z rąk milicji i SB. Nigdy nie zapomnę stanu wojennego ani tych protestów na ulicach, kiedy ludzie, często bardzo młodzi, stawali naprzeciw zwartym szeregom uzbrojonego po zęby ZOMO i walczyli o wolność - powiedziała starsza kobieta obecna na wystawie.
Jak poinformował Paweł Szulc z Biura Edukacji Publicznej szczecińskiego Oddziału IPN, zamiarem organizatorów wystawy było umożliwienie jej lokalnych modyfikacji. Stąd założenie, że być może przy okazji tej wystawy wywołana zostanie publiczna dyskusja, może pojawią się nowi świadkowie - wyjaśnił Szulc.
Wśród portretów ofiar są dwie osoby pochodzące z regionu zachodniopomorskiego. Jedną z nich jest Władysław Durda ze Szczecina, który jako ślusarz pracował w zarządzie portu. Durda zginął w maju 1982 roku we własnym mieszkaniu w dziwnych i dramatycznych okolicznościach.
Pan Durda nie brał udziału w manifestacji 3 maja, ale zatruł się we własnym mieszkaniu gazami, których ówczesna milicja użyła do rozpędzenia demonstracji. Funkcjonariusze MO zabronili wtedy jego żonie wezwać pogotowie. Mężczyzna zmarł w nocy z 3 na 4 maja- powiedział Szulc.
Drugą ofiarą pochodzącą z województwa zachodniopomorskiego, której portret można oglądać przed budynkiem UM, jest Jan Stawisiński z Koszalina. Stawisiński, który pracował jako górnik w kopalni "Wujek" w Katowicach, zginął w czasie pacyfikacji kopalni przez ZOMO w grudniu 1981 roku.
Twórcy wystawy zakładali od początku, że będzie ona ewoluować i po to ma objeżdżać całą Polskę, żeby można ją było wzbogacać o nowe elementy (...) Być może wywoła ona pewne komentarze, wspomnienia i głosy, że należałoby ująć na liście ofiar jeszcze inne osoby- podkreślił Szulc.
Dodał, że znanych jest więcej osób, które w latach 80-tych zginęły z rąk funkcjonariuszy milicji, czy SB, ale - jak się wyraził - "nie zawsze miało to podtekst polityczny".