ŚwiatOtrucie Nawalnego. Białoruska telewizja publikuje zapis rozmowy "Warszawy" i "Berlina"

Otrucie Nawalnego. Białoruska telewizja publikuje zapis rozmowy "Warszawy" i "Berlina"

Białoruska telewizja państwowa pokazała nagranie rozmowy między "Mikem z Warszawy" i "Nickiem z Berlina". Rzekomo rozmowę przechwycił białoruski wywiad. Wynika z niej, że Nawalny wcale nie został otruty, a cała sprawa jest prowokacją. "Łukaszenka musi być w rozpaczy" - pisze Andrzej Poczobut.

Białoruska telewizja opublikowała rozmowę "Warszawy" i "Berlina". Chodzi o otrucie Nawalnego
Białoruska telewizja opublikowała rozmowę "Warszawy" i "Berlina". Chodzi o otrucie Nawalnego
Źródło zdjęć: © Twitter
Piotr Barejka

05.09.2020 06:46

O tym sukcesie białoruskiego wywiadu Aleksander Łukaszenka prawdopodobnie mówił już w czwartek, gdy spotkał się z premierem Rosji Michaiłem Miszustinem. Podczas rozmowy, jak informuje TASS, przywódca Białorusi miał mu przekazać informację o podsłuchanej przez wywiad radioelektroniczny rozmowie między Warszawą i Berlinem.

"Jej treść jednoznacznie wskazuje, że to fałszerstwo. Nawalny nie został otruty" - miał powiedzieć Łukaszenka i zapewnić, że przekaże nagranie rosyjskiej Federalnej Służbie Bezpieczeństwa. W piątek białoruska telewizja upubliczniła nagranie, o którym mówił.

Otrucie Nawalnego. "Łukaszenka musi być w rozpaczy"

Na nagraniu "Mike z Warszawy" rozmawia z "Nickiem z Berlina". Jak czytamy na polonijnym portalu kresy24.pl, rozmówcy informują się, że sfałszowano wyniki badań Nawalnego, aby "odebrać Putinowi ochotę wsadzać nos w sprawy Białorusi”, a “na wojnie wszystkie metody są dobre”. "Warszawa" się zgadza i stwierdza, że konieczne jest "odciągnięcie Białorusi od Rosji".

"Nick z Berlina" pyta też “Mike'a z Warszawy”, jak wygląda sytuacja na Białorusi. "Mike" odpowiada, że "nie bardzo". - Prezydent Łukaszenka okazał się twardym orzeszkiem. Są profesjonalni i zorganizowani - mówi "Mike"."Nick" zaś proponuje mu dalszą rozmowę, ale "nie przez telefon". W tle słychać szumy i trzaski, przypominające odgłosy pociągu lub jazdy samochodem.

Jednak niemieckie władze oficjalnie poinformowały, że Aleksiej Nawalny został otruty, a w jego organizmie wykryto "chemiczny czynnik nerwowy z grupy nowiczok". Tym samym związkiem otruto między innymi Siergieja Skripala - podwójnego agent, który działał zarówno w wywiadzie rosyjskim, jak i brytyjskim. Teraz rząd Niemiec domaga się od Rosji wyjaśnień i nazywa atak "szokującym".

Samo nagranie opublikowane w białoruskiej telewizji ostro skomentował Andrzej Poczobut, polsko-białoruski dziennikarz, który mieszka w Grodnie. - "Jeżeli Łukaszenka upublicznia takie bzdety jak rozmieszczoną niżej rozmowa "Berlina" z "Warszawą" to musi być w rozpaczy. Naprawdę żenada. Rozumiem, że chce się podlizać do Putina, od którego zależy teraz jego los. Ale czy przy okazji trzeba konieczne wyjść na kretyna?" - napisał na Twitterze.

Dziennikarz cytuje również Walerego Karbalewicza, białoruskiego politologa. "Z nagrania nic nie wynika. To nie jest dowód na brak otrucia. Może za tym stać chęć Łukaszenki zademonstrować swoją lojalność Putinowi. I nie wykluczone że ten cel został osiągnięty" - stwierdził Karbalewicz. Poczobut zaś ocenia, że opublikowane nagranie to "kompromitacja Łukaszenki i białoruskich służb".

Zobacz także
Komentarze (122)