"Oto opis potwornej gry, którą prowadzili Putin i Tusk"
Opis potwornej gry, którą od końca sierpnia 2009 roku prowadzili Władimir Władimirowicz Putin i Donald Tusk powoli dociera do świadomości społecznej - pisze w serwisie pis.org.pl b. minister spraw zagranicznych Anna Fotyga.
20.09.2010 | aktual.: 20.09.2010 20:45
Jak wynika z komentarza b. minister "gra", którą prowadzić mieli premierzy Polski i Rosji, wymierzona była w polskiego prezydenta. "Nikt tego nawet nie usiłował ukrywać. Nie chodziło o polityczne zwycięstwo. Celem było ostateczne usunięcie Lecha Kaczyńskiego ze sceny politycznej. Dla większości doświadczonych polityków w kraju i za granicą ta gra była oczywista i czytelna" - pisze Anna Fotyga. Dodaje, że Lech Kaczyński "był politykiem niewygodnym" - nie tylko dla Rosji.
"A przecież" - dodaje Anna Fotyga - "nie była to jedyna gra z Donaldem Tuskiem w roli lidera". Jak pisze, cały czas "toczy się inna, znacznie bardziej wyrafinowana, trudniejsza do zdefiniowania". Jej zdaniem w tej grze biorą udział "różni politycy niemieccy i polscy".
Anna Fotyga pisze, że owa "gra" z Niemcami powinna nosić tytuł: "Usuwamy przeszkody w naprawieniu stosunków polsko-niemieckich". Jej zdaniem Polska nie prowadzi żadnego przedsięwzięcia, które godziłoby w podstawowe interesy Niemiec, zagrożenia zaś dla naszego kraju polscy politycy powinni "wskazywać, wyrażać swoje zdanie i bardzo konsekwentnie je niwelować". Wymieniła m.in. sprawę gazociągu północnego i "Widocznego znaku" Eriki Steinbach.
Zdaniem b. minister obecny rząd w sprawie gazociągu "przyjął stanowisko Niemiec i swoje wypowiedzi koncentruje na nim", z kolei rząd Jarosława Kaczyńskiego sprzeciwiał się temu projektowi, bo godził w żywotne polskie interesy.
Anna Fotyga pisze też, że "w czasie, gdy prezydentem był śp. Lech Kaczyński a szefem rządu Jarosław Kaczyński, poprawa relacji z Niemcami była jednym z istotnych zadań w polityce zagranicznej" i chodziło m.in. o osiągnięcie zbieżnych stanowisk w kwestiach związanych ze wspólną historią. "Jednoznacznie sprzeciwialiśmy się budowie centrum upamiętniającego wysiedlenia po II wojnie światowej, traktując ten projekt jako akt, z wielu powodów nieprzyjazny wobec Polski" - pisze Fotyga, dodając, że "to podejście (...) było lepsze niż koncepcja, którą postanowił realizować rząd Tuska. Nasze przesłanie było jasne, nie niosło ryzyka wplątania w kontrowersyjne targi".
Anna Fotyga dodaje, że "udzielona przez rząd Tuska zgoda na budowę centrum nie poprawiła relacji, Polska zaakceptowała przedsięwzięcie, które zawsze będzie zarzewiem sporów", a "pierwszą ofiarą błędnej strategii premiera Tuska stał się minister Władysław Bartoszewski".