Oto czarny koń rządu Tuska
Z tajnych badań PO wynika, że ma najwyższe notowania spośród wszystkich członków obecnego rządu. Stale figuruje na szczytach rankingów ministrów. Był psim fotografem i kierował pociągami towarowymi. Postać ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego przybliża dziennik "Polska The Times".
22.07.2011 | aktual.: 25.07.2011 11:14
Przed karierą polityka uzyskał uprawnienia spawacza gazowego i elektrycznego, obsługiwał szlifierki, frezarki i urządzenia karuzelowe. Prowadził pociągi towarowe i był psim fotografem, zarabiającym krocie na uwiecznieniu medalistów międzynarodowych wystaw.
Został prezydentem Wrocławia mając 33 lata. Jego młody wiek stał się przyczyną licznych zabawnych nieporozumień. Gdy w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie spotkali się po raz pierwszy prezydenci największych miast, prezydent Warszawy prof. Wygnanowski wziął go za członka obsługi i posłał po kawę.
Zdrojewski i jego młodzi współpracownicy odmienili wizerunek Wrocławia. Dawne szare centrum miasta zaczęło tętnić życiem, wyrosły w nim restauracje i kawiarnie. Mimo protestów handlowców szybko sprywatyzowano ponad pół tysiąca wrocławskich sklepów. Zdrojewski przodował we wszystkich możliwych rankingach popularności.
Gdy we Wrocławiu zaczęła rządzić koalicja Unii Wolności i AWS zrezygnował z prezydentury i kandydował do senatu. W dalszej kolejności pociągnął listę Platformy Obywatelskiej w wyborach do sejmu. Nie był zbyt widoczny... a niespodziewanie został wybrany szefem klubu parlamentarnego PO. Ponoć zaskoczyło to i Tuska, i Schetynę. Gdy był ministrem kultury, Wrocław zwyciężył w rywalizacji o prawo do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016.
Cztery lata temu Zdrojewski zdobył we Wrocławiu ponad 200 tys. głosów - był w PO drugi po Donaldzie Tusku. Jeszcze ciekawszą rywalizację obiecują najbliższe wybory parlamentarne - dojdzie w nich do swoistego pojedynku Zdrojewskiego z jego dawnym przyjacielem, Rafałem Dutkiewiczem. 21 lat temu to właśnie obecny prezydent Wrocławia namówił Zdrojewskiego do kandydowania w wyborach, odstępując mu swoje własne miejsce.