Oszustwo albo polityczna nagonka
Rząd sprawdzi, czy śledztwo przeciwko
członkom rady tygodnika mniejszości białoruskiej "Niwa" było
prowadzone prawidłowo - dowiedziała się "Rzeczpospolita".
06.02.2006 | aktual.: 06.02.2006 05:54
Trzy lata temu NIK wykryła nieprawidłowości w rozliczeniach finansowo-księgowych i bałagan w dokumentacji tygodnika. Chodziło m.in. o to, że państwową dotację "Niwa" wykorzystywała przez cały rok, a nie do końca października, jak wymagało tego prawo. Choć nie zginęła ani złotówka, uznano, że pismo wyłudziło część państwowych dotacji.
Jedenastu członkom rady programowej "Niwy" prokuratura postawiła zarzuty. Wobec 9 z nich chciano umorzyć postępowanie. Ci jednak nie zgodzili się - chcą udowodnić swoją niewinność przed sądem.
Wśród oskarżonych znaleźli się m.in. dziennikarze znani z krytycznych opinii wobec reżimu Łukaszenki. Niektórzy są zaangażowani w tworzenie niezależnego radia, które ma zacząć nadawać z Polski na Białoruś.
W październiku 2004 roku, gdy pojawiły się doniesienia o nieprawidłowościach, śledztwo zostało zabrane policji i przekazane prokuraturze. Teraz Prokuratura Krajowa ma sprawdzić, czy wszystko odbyło się właściwie.
Rozmawiałem z tymi ludźmi. Wysuwają zarzuty. Nie jestem w stanie tego zmienić. Skoro są wątpliwości, trzeba sprawdzić, czy nie była to nagonka polityczna - mówi wiceprzewodniczący PiS Adam Lipiński.
O sprawie Lipiński już rozmawiał z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. Zapowiada, że w ciągu najbliższych dni, w imieniu międzyresortowego zespołu ds. wspierania przemian demokratycznych w Europie środkowo-Wschodniej, oficjalnie wystąpi do ministerstwa.
Według "Rzeczpospolitej" oskarżenie białoruskich działaczy w Polsce może być wykorzystane przez propagandę Łukaszenki. Sprawa "Niwy" to czarny kabaret, który nie służy ani Polsce, ani Białorusi" - komentuje sytuację białoruski pisarz Sokrat Janowicz. (PAP)