Oszukali polskich dilerów amfetaminy, zapłacili fałszywkami
Po Włoszech krąży coraz więcej fałszywych pieniędzy. Bardzo łatwo stać się ofiarą oszustwa, rozmieniając lub wydając resztę nawet z 10 euro. W dobie kryzysu również bezrobotni prawnicy i fałszywi policjanci chwytają się oszustw finansowych. Ofiarami padają jednak nie tylko naiwne rencistki, ale także polscy handlarze narkotyków.
Włoska policja odniosła ogromny sukces, nie dość, że udało jej się przejąć jedną z największych dostaw amfetaminy z Polski, a do więzienia trafiło 9 imigrantów z Afryki, 23 inne osoby oskarżono o współudział w przemycie - to przy okazji zarekwirowano także blisko 60 tys. fałszywych euro. Zatrzymano również 4 polskich kurierów narkotykowych.
Kupowali fałszywe pieniądze na paczki
Afrykańscy przemytnicy, którzy zaopatrywali się u polskich dilerów, postanowili ich oszukać płacąc fałszywymi banknotami. Gdyby nie włoska policja, Polacy w ogóle by się nie zorientowali, bo komu z naszych rodzimych handlarzy narkotyków przyszłoby do głowy, że za doskonałą, polską amfetaminę (uważaną za najlepszą w Europie) - we Włoszech można płacić fałszywymi pieniędzmi wyprodukowanymi pod Neapolem?
Na Półwyspie Apenińskim krąży coraz więcej fałszywych euro - już nie tylko banknoty o nominale 50 i 100, także zwykłe "dziesiątki". Włoska Gwardia Finansowa odkryła, że duże ilości fałszywych pieniędzy - bardzo dobrze podrobionych - są produkowane pod Neapolem, a następnie rozprowadzane na północy kraju. W ostatnim czasie doszło we Włoszech do wielu aresztowań.
W Turynie policja złapała szajkę złożoną z dwóch mężczyzn w średnim wieku i kobiety, którzy z niezwykłą umiejętnością pozbywali się fałszywych banknotów o wartości 10 euro, otrzymując w zamian resztę w postaci normalnego bilonu. W ciągu jednego przedpołudnia oszukali przynajmniej 79 sklepów i barów w centrum Turynu. Gra była całkiem prosta - należało kupić najtańszą rzecz, płacąc fałszywą "dziesiątką". Uzyskany bilon wymieniali następnie w bankach.
Kiedy zatrzymano oszustów, przyznali się do winy od razu, tłumacząc, że nie mają pieniędzy i muszą jakoś dorabiać. Kupują na znanym rynku w regionie Porta Palazzo paczki fałszywych pieniędzy (100 banknotów po 10 euro) za 250 euro. Później wymieniają je w sklepach, czy barach, płacąc za butelkę wody lub kawę i zarabiając średnio na czysto 600 euro. Praca nie jest łatwa i trzeba się dużo nachodzić, ale banknoty o nominale 10 euro są rzadziej kontrolowane niż 50, czy 100. Zresztą, gdy ktoś dostanie fałszywe 10 euro, próbuje je najpierw puścić w obieg, zanim pójdzie z nimi na policję, bo dla tak małej kwoty szkoda zachodu. Najprościej wtedy poprosić, by je ktoś inny rozmienił.
Oszukuje, bo nie może znaleźć pracy
Także w Padwie policja zatrzymała dwóch oszustów. W torbie mieli 150 tys. fałszywych euro. Ich specjalnością było dobijanie szybkich interesów, w których oferowali większe sumy pieniędzy za chwilowe pożyczki. Biznes szedł dobrze, bo kto nie pożyczy na kilka godzin trochę kasy, mogąc otrzymać w zamian 1/3 więcej. Tyle tylko, że wszystkie zwracane pieniądze były fałszywe. Jeden z oszustów był po studiach prawniczych i tłumaczył się, że "wypycha" fałszywe banknoty, bo nie może znaleźć pracy w swoim zawodzie, a z czegoś przecież musi żyć.
Jako pracownicy banku przedstawiali się natomiast inni dwaj oszuści w Bergamo, którzy zaczepiali na ulicy starszych ludzi, mówiąc im, że mają oni fałszywe pieniądze w domu i muszą je wymienić na "dobre" w banku. Pewna rencistka, która ostatnio wyciągnęła dość dużą sumę pieniędzy i trzymała je w domu, bardzo się zaniepokoiła i zadzwoniła do dyrektora swojego banku. Ten uspokoił ją, że wszystko jest w porządku, ale ostrzegł, że być może spotkała oszustów. Mimo to, starsza pani po pół godziny później pojawiła się przy okienku bankowym z torbą pełną banknotów i żądała ich wymiany. Dyrektor wezwał policję, która odprowadziła rencistkę do domu, żeby jej po drodze nie okradziono.
Uwaga na fałszywych policjantów
Jednak nie wszyscy włoscy policjanci, to anioły-stróże - przekonał się o tym pewien polski biznesmen, który dwa lata temu przyjechał do Prato na zakupy - w walizce miał 16 tys. euro w gotówce. W pewnym momencie podeszło do niego dwóch ludzi, którzy wyciągnęli legitymacje policyjne i powiedzieli, że muszą skontrolować, czy nie posiada on fałszywych banknotów. Polak naiwnie oddał im swoją walizkę, przestraszony tym, że popełnił jakieś przestępstwo, a tymczasem fałszywi policjanci zniknęli z jego pieniędzmi.
No cóż, we Włoszech lepiej uważać na fałszywych policjantów i fałszywych bankowców, a przede wszystkim na fałszywe pieniądze - zarówno wtedy, gdy rozmienia się 10 euro na ulicy, jak i wtedy, gdy sprzedaje się kilka kilogramów amfetaminy.
Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz