Oszczędzają na policji
Gdyby policja otrzymała oba budynki, o które się starała, problemy lokalowe komendy byłyby rozwiązane na długie lata. Kto zaoszczędził na policji, skazując ją na dalszą prowizorkę, a mieszkańców na tułanie się po mieście?
27.10.2004 | aktual.: 27.10.2004 08:45
Komenda Miejska Policji w Poznaniu - jako jedyna w Polsce tak duża jednostka - nie ma siedziby. Poszczególne wydziały gnieżdżą się aż pod siedmioma adresami. Oznacza to kłopoty zarówno dla mieszkańców miasta (gdy zostają petentami policji) i dla funkcjonariuszy. Niedawno informowaliśmy o porozumieniu między MSWiA, a MON, na mocy którego KMP otrzymała wreszcie budynek na swoją siedzibę. MON przekazał bezpłatnie część kompleksu wojskowego przy ul. Szylinga w Poznaniu.
Smutna strona sukcesu
Umowę darowizny podpisano uroczyście 5 października br. w Komendzie Wojewódzkiej Policji. Traktowano ją jako wielki sukces, a do jego „ojcostwa” przyznawali się zarówno przedstawiciele władz miasta, jak i policji i resortów. W uroczystości wziął nawet udział jeden z zastępców komendanta głównego policji. Teoretycznie policjanci powinni się cieszyć, jednak informacja o otrzymaniu nieruchomości nie wzbudziła entuzjazmu. Siedziba ma bowiem doskonałą lokalizację (blisko centrum i tras wylotowych z miasta), jej podstawową wadą jest jednak zbyt mała powierzchnia. Komenda potrzebuje ok. 14 tys. m kw., a otrzymany budynek ma tylko 9 tys. m kw. powierzchni, co oznacza, że nie zmieści się w nim cała KMP. Policja i poznaniacy będą nadal skazani na „turystykę” po mieście.
Ograniczenie darowizny zaskoczyło policjantów, tym bardziej, że od „zawsze” (od 2002 r.) mowa była o dwóch gmachach. - Problem sprowadzał się tylko do określenia zasad ich przekazania między resortami - tłumaczy Ludwik Borowiec, były radny, jeden z inicjatorów oddania KMP budynków wojskowych.
Niedźwiedzia oszczędność
Wojsko nie chciało - to wersja oficjalna - oddać drugiego gmachu przy ul. Szylinga. Z naszych informacji wynika tymczasem, że MON jednak skłaniało się do przekazania obu budynków. - Wojsko chciało je oddać, ale z uwagi na poniesione koszty adaptacji jednego z nich, zażyczyło sobie niewielkiego odstępnego - twierdzi nasz informator. Według naszych informacji chodziło o 500-700 tys. zł. Sumę symboliczną, biorąc pod uwagę, że wartość całej nieruchomości liczyć należy w dziesiątkach milionów. Próbowaliśmy ustalić kto zdecydował o zaoszczędzeniu takiej kwoty, rezygnując z rozwiązania problemów lokalowych policji.
- Proszę pytać policji. Nie byliśmy stroną tej sprawy - zarzeka się Tomasz Kayser, wiceprezydent Poznania, któremu podlegają sprawy bezpieczeństwa. - Negocjacje były prowadzone poza Komendą Wojewódzką - zapewnia Jarosław Szemerluk z biura prasowego KWP w Poznaniu. - Nic mi nie wiadomo o tym, by policja miała dostać dwa budynki. To sprawa wojska - usłyszeliśmy od Alicji Hytrek, rzecznika KGP. W MON o sprawie nikt nie chciał rozmawiać. Skąd dziwny brak orientacji zainteresowanych sprawą instytucji? - Rezygnacja z drugiego budynku to wspólna decyzja policji i władz miasta, które spierały się o to, kto ma wyłożyć na odstępne. W końcu uznano, że KMP jakoś sobie poradzi, jeśli dotąd sobie radziła - twierdzi nasz informator.
Krzysztof M. Kaźmierczak